Szukaj Pokaż menu

Sceny z życia przewodniczącego

26 353  
2   29  
..bo my pana przewodniczącego wielbimy o każdej porze dnia i nocy, i nie jest prawdą, że kiedyś się z niego śmialiśmy. O co to to, to nie.
 
Wejdź do Monsterowej Jaskini Przyjemności!Druga w nocy - do drzwi Leppera puka narąbany jak bela gość. Endrju  otwiera:
- (piiiiiiiip) , czego pan chce o tak późnej porze?!
- Chccee wstąpić do Samoobrony i to od zaraz - chwiejnym głosem zakomunikował...
- Panie, jest druga w nocy, przyjdź pan jutro rano do biura poselskiego to  się pan zapiszesz, przynieś pan zdjęcie i nie będzie problemu, ale nie o  drugiej w nocy
- Nie ma mowy, ja chce teraz i już, od zaraz - zdjęcie mam przy sobie..
- Nie no, ale panie daj pan spokój - tłumaczy się przewodniczący nie mam w  domu druków, pieczątek itd. (zapomniał wspomnieć o kłopotach z pisaniem) -  przyjdź pan do biura.
- Nie ruszę się stad, do rana będę stal a zostanę członkiem Samoobrony  ....
Przekomarzał się tak bitą godzinę - Endrju zmiękł, wyciągnął z szafki  wszystkie niezbędne dokumenty - gość je wypełnił, otrzymał legitymację i  zadowolony jak dziecko już miał iść do domu - przewodniczący jednak  zatrzymał go i pyta gościa, dlaczego mu tak zależało na wstąpieniu w  szeregi  Samoobrony...
- A bo panie to było tak:

Listy do Strasznej Redakcji V

15 675  
1   4  
Kolejna porcja listów została uważnie przeczytana przez redakcję. Oprócz lawiny maili pochwalnych i tylko jednego krytycznego (ten pan już przeprosił za swoją pomyłkę), w skrzynce redakcyjnej znalazły się także takie oto perełki:

>AVE! TAK SOBIE POMYSLALEM ZE FAJNIE BYLO BY UJZEC NA WASZEJ STRONCE JAKIES PERWERSYJNE WDZIANECZKA... MOZE COS ZE SKORKI MOZE Z LATEKSIKU... JAKIES NIESPOTYKANE GORSECIKI NA NIECODZIEN... I TYM PODOBNE CUDENKA...

Z POWAZANIEM V.

Jasne, stary! Cenna inicjatywa. Podeślij parę swoich fotek w gorsetach i lateksach. Tak na początek galerii. Tytuł gwiazdy miesiąca czeka!

******************

Wejdź do Galerii!



>Dlaczego nie moge uruchomić plajlisty? Jest tam coś zespołu Pogodno i chciałem to otworzyć.

No właśnie, dlaczego nie może otworzyć playlisty?

******************

>Witam

Z pamiętnika porypanego przedszkolaka IV

22 949  
3   14  

Dziś boskiego opowiadania janaf0 ciąg dalszy. Tekst jak zawsze pierwszej klasy...

Dzień VIII

Wejdź do Monster Galerii!..jak to na wojence ładniem gdy przedszkolak w dziurę wpadnie. Tak sobie dziś śpiewałem cały dzień bo dzisiaj bawiliśmy się w wojnę. Zebrała się cała paczka: ja, młody Gałązka, Grzesiu Klapidupa, Gruby Artur, Letki Maniek i na dokładkę parę dziewczyn. Podzieliliśmy się sprawiedliwie na dwie drużyny tzn. chłopaki kontra dziewczyny plus Letki Maniek i przystąpiliśmy do działań zaczepno obronnych.

Naszą kwaterę ulokowaliśmy w garażu Grubego Artura i na początek się okopaliśmy. Okop nie był głęboki, ale w kucki można było tam się nieźle bronić. Potem przygotowaliśmy amunicję: Gruby Artur proponował kamienie, ale doszedłem do wniosku że konwencje międzynarodowe nie dopuszczają tego typu amunicji do wojen podwórkowych, więc stanęło na kulkach z błota.

Następnie przygotowaliśmy broń osłonową, czyli wiaderka z suchym piachem i czekaliśmy na nieprzyjaciela. Nieprzyjaciel jak to nieprzyjaciel zjawił się niespodzianie i wcale nie w przyjacielskich zamiarach: mianowicie przyleciał tata Grubego Artura i zaczął wrzeszczeć że mamy natychmiast zasypać nasz okop, bo on nie będzie mógł wyjechać z garażu. Nie zdążyliśmy mu wytłumaczyć że wojna wymaga poświęceń bo w biegu ciężko się mówi i można sobie język przyciąć. Całe szczęście że tata Artura jest trzy razy grubszy niź Artur, więc nas nie dogonił.

Tym razem okopaliśmy się w piaskownicy. Na atak nieprzyjaciela nie trzeba było długo czekać, dziewczyny wyskoczyły z wrzaskiem z pobliskich krzaków i zaczęły nas obrzucać grudkami ziemi. Pierwszy atak odparliśmy bez problemów, ale okazało się że nasze kulki błota wyschły i ciężko je rzucać rękami; potrzebowaliśmy jakiejś wyrzutni. Gruby Artur wpadł na pomysł i za chwilę przybiegł z biustonoszem swojej mamy. W tym momencie nasze szanse wzrosły niepomiernie, bo mama Artura ma taki kaliber że można strzelać nawet arbuzami.

Oddział Letkiego Mańka doszedł do wniosku że frontalnym atakiem nic nie wskóra i zaczął uciekać się do podstępów. Broniliśmy się dzielnie dopóki do naszych okopów nie wpadły skarpetki taty Letkiego Mańka.

Wtedy wysłaliśmy lampamentariusza w osobie Grzesia Klapidupy żeby podpisać pakt o zakazie używania broni chemicznej. Przy okazji podpisał też pakt o zakazie używania broni biologicznej (dziewczyny miały cały słoik mrówek) jak i atomowej (Baśka Smalec wyciągnęła ze śmietnika pieluchy swojej młodszej siostry). Grzesio podpisałby pewnie jeszcze parę paktów, bo jako jedyny z nas umie coś napisać, ale niestety wichry dziejowe w osobie mojej mamy zadecydowały inaczej tzn. zawołały mnie na obiad. Na wojnie to się ma apetyt....

Dzień IX

...kto by pomyślał że w przedszkolu można się dowiedzieć czegoś ciekawego!?! Dziś nasza pani przyprowadziła jakiegoś pana który zaczął nam opowiadać o nauce. Wprawdzie dużo nie skorzystałem, ale między jednym a drugim staniem w kącie usłyszałem że nauka ma męczenników.I to że oni są bardzo sławni i wszyscy o nich mówią z szacunkiem i za to że się tak męczą dla tej nauki to potem wszyscy są im wdzięczni.

Jak tak patrzę na swojego brata to on też jest męczennik, bo tak się codziennie męczy nad lekcjami, ale niedoczekanie jego żebym zaczął o nim mówić z szacunkiem. Podzieliłem się swoimi przemyśleniami z tatą, a on mi wytłumaczył że to nie do końca tak. Męczennik to taki który cierpi za pokazywanie swojej wiedzy. No to też mam kandydata. Kiedyś Grzesiu Klapidupa chciał pokazać że już umie pisać, więc napisał mazakiem na szafie DUPA, męczennikiem okazał się chwilę potem, bo mazak okazał się niezmywalny. Niestety znowu coś źle zrozumiałem bo mama omal nie padła na zawał ze śmiechu jak usłyszała że mówię do Grzesia "proszę pana Klapidupy".

Okazało się że męczennikiem można też zostać kiedy poświęca się swoje zdrowie lub życie dla eksperymentu. No to zaraz przypomniało mi się jak młody Gałązka poświęcił się dla dla sprawdzenia czy kotu jest przyjemnie na karuzeli. Jego poświęcenie się polegało na tym, że dostał od ojca pasem kiedy ten wszedł do kuchni i zobaczył kota w mikrofalówce. Ale kot był wniebowzięty bo jeszcze przez jakiś czas miałczał i skakał z radości jak głupi. W każdym razie eksperyment się powiódł. Tyle że tata mówi że to też nie wystarczyło żeby zostać męczennikiem. Kurde frans, czy wszystko co ci dorośli robią i mówią musi być takie skomplikowane.

Mam nadzieję nie dorosnę zbyt szybko...

--
Autorem tekstu jest Sheeva. Jeśli szukasz partnerki to skorzystaj z porad jego agencji towarzyskiej

3
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Listy do Strasznej Redakcji V
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu The Three Little Politically Correct Pigs
Przejdź do artykułu 12 faktów o pasie cnoty. Rzeczywistość była dość brutalna
Przejdź do artykułu Pizza przyszłości
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Z pamiętnika porypanego przedszkolaka III
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Antymonopolowy protest satelitarny
Przejdź do artykułu Z pamiętnika porypanego przedszkolaka II

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą