W amerykańskim mieście Ladson, w stanie Południowa Karolina, 13-latek nie spanikował, gdy do domu zaczęli włamywać się dwaj uzbrojeni rabusie. Chłopak, przez zamknięte drzwi, otworzył do nich ogień z pistoletu matki. Przestępcy również zaczęli strzelać, ale chłopak był bardziej precyzyjny.
Młody chłopak był sam w domu, kiedy około godziny 13:30 samochód bandytów, szary Chevy Sonic, zatrzymał się w pobliżu. Wysiedli z niego dwaj podejrzanie wyglądający mężczyźni, którzy z miejsca udali się na tyły domu i próbowali siłą wejść do środka. Nastolatek, obawiając się o swoje bezpieczeństwo, chwycił pistolet matki i zaczął strzelać, by odstraszyć napastników.
Napastnicy nie dali za wygraną i odpowiedzieli ogniem. Trzynastolatek trzykrotnie trafił jednego z bandytów, Lamara Anthwana Browna. Wówczas dopiero jego kolega postanowił odpuścić, by zawieźć rannego do szpitala. Chłopak oddał jeszcze kilka strzałów za odjeżdżającymi rabusiami, a następnie zadzwonił do matki, która kazała mu wezwać policję.
Policję wezwała również sąsiadka, która słyszała strzały, a jej syn był na zewnątrz i był świadkiem próby włamania. Śledczy przeszukali teren w pobliżu domu i znaleźli pistolet Colt.45 należący prawdopodobnie do włamywaczy.
Tymczasem personel pobliskiego szpitala znalazł w pobliżu placówki medycznej postrzelonego Browna, który wkrótce zmarł. Wkrótce policja ujęła drugiego włamywacza, którym okazał się 25-letni Ira Bennett. Obaj panowie byli doskonale znani policji. Bennett został oskarżony o włamanie pierwszego stopnia i posiadanie broni w czasie popełniania przestępstwa.
Na zdjęciu z lewej: przestępca, którego chłopak zastrzelił (31 lat), z prawej: jego ocalały wspólnik.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą