Kobiety z dużymi (bi)ustami
Rumburak
·
1 września 2023
43 464
503
44
Kobiety mają wiele zalet. Są piękne, błyskotliwe, mądre, inteligentne, opiekuńcze, oczytane. Ale na końcu facet i tak wybierze tę, która ma największe...
Komu by się chciało czytać książki, skoro mamy filmy. Nasza wiedza o dinozaurach, kosmosie, wojnach czy prawach kryminalistów pochodzi głównie z filmów. Co jest warta taka wiedza?
Filmowy haker wali w klawiaturę z prędkością światła i po kilku sekundach krzyczy „wszedłem”! W rzeczywistości hakowanie to bardzo nudna i mozolna praca. I wcale nie trzeba pisać jak wykwalifikowana sekretarka. Ale w filmie nie chcielibyśmy oglądać grubasa, który musi najpierw zgarnąć żarcie z klawiatury żeby wpisać linijkę kodu i czekać, czy zadziała czy też nie. Z drugiej strony w filmach z napięciem czekamy, czy policjantom uda się przetrzymać łobuza na linii wystarczająco długo, aby namierzyć miejsce, z którego rozmawia. Od kilku lat informacja ta jest uzyskiwana w ciągu kilku sekund. Ale bez tego nie mielibyśmy budowania napięcia filmowego.
Co to za kino SF bez laserów. Kolorowych i buczących. Im głośniejsze i bardziej jaskrawe, tym lepsze. Musimy przecież widzieć skąd pada strzał i potrzebne nam do tego kolorowe błyski. W rzeczywistości jednak nie mamy szans usłyszeć wystrzałów w kosmosie z powodu braku atmosfery. Nie ma powietrza, nie ma dźwięku, więc małe i wielkie eksplozje byłyby praktycznie bezgłośne. Światło lasera w kosmosie jest słabiutkie i widoczne tylko częściowo pod odpowiednim kątem.
Bandzior widzi, że jednak nie uda się mu uniknąć wysokiej kary w więzieniu o zaostrzonym rygorze i wraz z adwokatem decydują się na powołanie na świadka psychiatry, który stwierdzi, że podejrzany jest niepoczytalny. Wszyscy w sądzie uwierzą, wyrok zostaje skrócony, a skazany staje się pacjentem miłego szpitala psychiatrycznego. Bzdura, żeby zostać uznanym za czubka potrzeba długiej terapii u psychiatry i to on, a nie ława przysięgłych decyduje, czy delikwent jest faktycznie chory, czy kombinuje.
Jeśli jakimś cudem nie masz kombinezonu i bani na głowie, a musisz przejść kawałek w kosmosie, wystarczy, że wstrzymasz oddech. To rzeczywistość kinowa. Tak naprawdę to powietrze chcąc się wydostać rozwaliłoby człowiekowi płuca i uciekło przez wielką dziurę w klatce piersiowej. Ale kto by chciał oglądać takie sceny? Jeśli znajdziesz się przez przypadek gdzieś w naszej galaktyce bez kombinezonu i butli z tlenem, nie wstrzymuj oddechu, zostawisz po sobie ładniejszego trupa.
Osoba postrzelona z shotguna zostaje wyrwana z obuwia i jak szmaciana lala leci w powietrzu parę metrów, zanim walnie o glebę. Przecież tak jest w każdym filmie, więc musi to być prawda. Jednak nie jest. Teoretycznie jest to możliwe, aby postrzelony został odrzucony w tył, ale pamiętajmy o panu Newtonie. Osoba strzelająca zostałaby odrzucona z taka samą siłą. W sumie fajnie by to wyglądało, jakby strzelający i postrzelony lecieli bezwładnie w tył.
Komar użarł dinozaura, z pełnym brzuszkiem uciął sobie drzemkę, kropla żywicy po drodze uwięziła komara, naukowcy znaleźli bursztyn i doszli do wniosku, że da się wyodrębnić DNA dinozaura i sklonować przyjemniaczka. Nie da się. Filmy takie jak „Park Jurajski” kłamią na potęgę. DNA dinozaurów straciło wartość po jakimś milionie lat, więc naukowcy zajmujący się klonowaniem spóźnili się o jakieś 65 milionów lat, a szkoda.
Bandzior ucieka, trzeba go powstrzymać za wszelką cenę, nawet jeśli wysadzimy w powietrze pół ulicy. Dzielny przedstawiciel policji mierzy, strzela w bak samochodu i BUM! Możemy nacieszyć oczęta pięknym wybuchem, płomienie ognia, latający samochód, dzień uratowany. Totalna bzdura, tak przy okazji. Kule to nie są latające kulki ognia. Trafisz w bak to jedyne co osiągniesz, to wyciek paliwa.
Mamy zdjęcie bandziora, tylko jest jeden mały problem, bandzior widoczny jest w odbiciu w oku jakiegoś przypadkowego człowieka. To nic, że wizerunek jest maleńki, nowa technologia (kinowa) pozwoli dzielnym policjantom na powiększenie, wyostrzenie, usunięcie i dodanie i inne magiczne sztuczki, a po chwili voila, mamy buziunię bandziora widoczną tak pięknie i dokładnie jak na zdjęciu komunijnym. Bzdura, jeśli oryginalne zdjęcie jest do niczego, to poprawione komputerowo też będzie do niczego.
Łobuz zakrada się do kogoś od tyłu, przyciska ofierze do ust nasączoną chloroformem szmatę, ofiara próbuje złapać oddech, zaciąga się i nieprzytomna wdzięcznie osuwa na ziemię. Chloroform nie działa tak błyskawicznie, ale znów musimy sobie zadać pytanie. Kto chciałby oglądać kilkuminutową scenę, w której łobuz i ofiara walają się po pokoju w oczekiwaniu na zadziałanie chloroformu? Jeśli myślicie, że nasz ulubieniec Dexter miał lepszy środek, który wstrzykiwał złodupcom, to też się mylicie. Żeby etorfina zwaliła kogoś z nóg, potrzebuje na to 13 minut, czyli około pół odcinka.
W filmach w jaskiniach czy głębinach morskich zamieszkują zazwyczaj wielkie, straszne istoty. W rzeczywistości to raczej nie ma szans się zdarzyć. W jaskiniach jest ciemno, jedyne co tam rośnie to jakieś marne mchy. Jakim cudem przerażający olbrzym dałby radę tam przetrwać na takiej diecie? W jaskiniach oczywiście mieszkają różne niezbyt sympatyczne stwory, ale są one maleńkie, więc śmiało odkrywaj nieznane i nie martw się, że jakaś Wielka Stopa cię zje na podwieczorek.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą