Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Jak piłka nożna stała się sportem, którego NIE DA się oglądać...

102 252  
172   121  
23 sędziów na boisku, a wśród nich tylko jeden - jedyny uprawniony do mówienia - niewiele ma do powiedzenia. Czeka właśnie na powtórkę wideo, która wyjaśni, czy był 10-metrowy spalony, czy jednak nie.

Skończyły się czasy, gdy wspólny wieczór przed telewizorem był sportowym świętem. Czasy, gdy sąsiedzi z całego bloku gromadzili się u tego, którego małżonka akurat wyjechała do mamusi, i oglądali 90-minutowy spektakl. Spektakl pełen walki, potu, niekiedy krwi, często łez. Wysiłku i emocji od pierwszego do ostatniego gwizdka (pana Turka). Skończyły się czasy spotkań emocjonujących, spotkań, od których zależało nie tylko „być albo nie być” w mistrzostwach, ale i nastrój całego narodu w kolejnym tygodniu. Rozgrywki ligowe oglądają tylko najbardziej zagorzali masochiści. Co właściwie poszło nie tak?

Winni są kibice

Polskie zamiłowanie do martyrologii znane jest na całym świecie. Nie tylko ze względu na kult powstań, przegranych bitew i poległych, ale też ze względu na zamiłowanie do piłki nożnej. Powiedzmy sobie szczerze - choć mieliśmy wspaniałych piłkarzy w historii, to jednak Orły Górskiego stanowiły wyjątek. W wielu innych dyscyplinach odnosiliśmy znacznie większe sukcesy niż w piłce nożnej. Tymczasem to właśnie futbol zyskał miano nadwiślańskiej religii.


Czy to nie głupota, że przy każdym większym turnieju, do którego uda nam się zakwalifikować, powtarzamy „jak nie teraz, to nigdy”, a trzy mecze później, że „już za cztery lata…”? Nieuleczalna choroba, którą podsycają okazjonalne sukcesy. Wywalczone wielkim sercem, czasem nieco przypadkowe, czasem zupełnie szczęśliwe - jak ćwierćfinał z Portugalią na EURO 2016. Był wielki sukces. Sukces, jakiego nie sposób było oczekiwać. A jednak trzy czwarte Polski zalało się łzami, opłakując straconą szansę na wejście do półfinału. Za hasło „karne to zawsze loteria” można było dostać w ryj. I zresztą słusznie.

Zamiast cieszyć się z bezprecedensowego osiągnięcia, rozpaczaliśmy, że nie udało się więcej. To już nie jest ambicja. To masochizm.

Ale każdy - nawet Polak - ma swój limit wytrzymałości. Granicę, której nie może przekroczyć. Granicę, po której w kolejne „Polacy, nic się nie stało” nie wierzy już nikt. Moment krytyczny, kiedy oglądać się odechciewa - mimo najszczerszej miłości do kadry biało-czerwonej, do orzełka na piersi.

Kto niczego nie oczekuje, nigdy się nie rozczarowuje. My oczekujemy zawsze wiele. Nawet gdybyśmy wygrali Mistrzostwa Świata, i tak znaleźliby się malkontenci twierdzący, że w słabym stylu. Oczekujemy cudów. Cuda mają jednak to do siebie, że zdarzają się rzadko. Mecze natomiast są często. Wielkie oczekiwania, wielkie rozczarowania - huśtawka emocji, która prędzej czy później zaszkodzi każdemu. Na wątrobę.

Winni są piłkarze

Piłka nożna to nie tylko chore oczekiwania kibiców. To też zupełnie zdrowe oczekiwania - całkowicie normalne jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu, dzisiaj jednak… jakieś takie abstrakcyjne. Przecież wydaje się zupełnie normalne oczekiwanie, że piłkarz podczas meczu bardziej dbał będzie o zdobycie bramki dla swojej drużyny niż o nienaganną postać swojej fryzury?


Podczas dowolnego meczu piłki nożnej ofiar jest więcej niż w filmach Tarantino.
Trup ściele się gęsto, jakby na wieżach stali strażnicy z cekaemami, polujący na najdrobniejszą oznakę ruchu. Wystarczy, że jeden zawodnik spojrzy krzywo na przeciwnika, a ten już macha rękami do sędziego, oburzony jakby ten zabił mu matkę. Wystarczy, że jeden trąci drugiego w ramię, a ten drugi już kładzie się na ziemię, zwijając w bólu i trzymając…za kolano. Piłka nożna stała się smutnym widowiskiem.

I tak jak kiedyś sportem kierował honor, uczciwość i zasady, tak dzisiaj w piłce nomen omen kopanej chodzi wyłącznie o to, komu uda się bardziej oszukać przeciwnika. Sędzia to tylko instrument, któremu należy wykrzyczeć swoje racje, żądając wydania określonej decyzji.


Nurkowanie, gra na czas, bezmyślna agresja, próby wymuszenia sędziowskich decyzji - ale nawet to wszystko wcale nie wydaje się przekonujące, bo trudno oprzeć się wrażeniu, że jedyne, co liczy się na końcu, to sowita wypłata. Nawet drewniani kopacze otrzymują dzisiaj fortuny nieosiągalne w większości innych zawodów, a kwoty transferów już dawno przekroczyły poziom absurdu. Oszustwa podatkowe, kontrakty reklamowe, występy w telewizji śniadaniowej, jeszcze szybsze samochody, jeszcze bardziej wymyślne fryzury, nowe domy - przy tym rozmachu aż dziw, że niektórzy potrafią jeszcze spamiętać zasady gry w piłkę. Choć i to, jak się okazuje, być może wcale nie na długo.

Winni są działacze

Przez długi czas zasady gry w piłkę nożną pozostawały stałe - choć oczywiście w historii wprowadzono cały szereg istotnych zmian. Dzisiaj jednak zaczyna się nowy szał na ulepszanie - a to zmiana kolejności wykonywania rzutów karnych, a to powtórki wideo, a to propozycja, by skrócić czas meczu do 60 minut i zatrzymywać zegar wraz z każdą przerwą w grze. A to jeszcze kolejne pomysły - jak ten, by dyktować rzut karny za złapanie przez bramkarza podania od swojego zawodnika, albo ten, by rzutu karnego nie dyktować, kiedy obrońca zatrzyma piłkę ręką, tylko od razu zaliczyć gola.

Zresztą już dawno wymyślono, że zamiast lepiej szkolić napastników, łatwiej będzie po prostu powiększyć bramki. Przedstawiciele różnych szczebli piłkarskich organizacji stają na uszach, by uatrakcyjnić kibicom widowisko… tylko że to akurat ostatnie, czego kibice oczekują. Widowisko jest w cyrku, piłka nożna powinna być prosta. Widowisko mają tworzyć piłkarze, nie zmieniane co sezon zasady.


Zamiast wprowadzać powtórki wideo, można by np. bezwzględnie karać wszelkie próby symulowania fauli. Ale trudno na to ostatnie rozpisać przetarg i przytulić pod stołem kilka milionów „zachęty”. Korupcja była w piłce nożnej od zawsze, to dziedzina równie przegniła jak polityka. Tylko że dzisiaj kupuje się wszystko - od żółtych kartek, przez wyniki meczów, po mundiale.

Chciałoby się powiedzieć „biorą wszyscy!”, ale być może gdzieś tam w całej tej stajni Augiasza znalazłby się z jeden sprawiedliwy. Tyle że akurat nie ma wiele do powiedzenia.

Piłka dla piłkarzy

Czy piłkę nożną zabiły pieniądze? Na pewno - proporcjonalnie - nie w większym stopniu niż inne hojnie wspierane dyscypliny. Piłka nożna cieszy się jednak największą popularnością, przez co pieniędzy jest tu najwięcej. Być może za dużo, skoro sam sport zszedł na dalszy plan.

Więcej piłki w piłce - to byłaby faktyczna „dobra zmiana”. Szkolenie piłkarzy z myślą o występach w narodowej reprezentacji, a nie o jak najdroższym opchnięciu ich do zagranicznych klubów. Transmisje komentowane przez znawców, a nie głąbów pieprzących o „truskawkach na torcie”. Uzależnienie wyników finansowych piłkarzy od ich wyników sportowych, by zmniejszyć „czynnik celebrycki”. Elementarna przyzwoitość i uczciwość zawodników - doprawdy trudno zrozumieć, jak co poniektórzy nurkowie są w stanie dzień po meczu spojrzeć w lustro.


A ze strony nas, kibiców? Więcej wiary w to, że trener i piłkarze wiedzą, co robią. Więcej wyrozumiałości i nieskreślanie zawodników po jednym słabszym momencie. I wreszcie więcej skupienia na samej piłce, a nie na wszystkim, co wokół. To, że jakiś idiota wlazł do stadionowej loży VIP nie w takim szaliku jak trzeba, to nie powód, żeby zwracać na niego uwagę. I nie powód, by robić z tego wydarzenie większe niż sam przebieg meczu. Pół Polski dowiedziało się, że idiotę oblano piwem (ku radości jednych i ku oburzeniu drugich), ale mało kto wie, jaki był wynik meczu. I kto grał z kim. Popytajcie znajomych…

Gdzieś w tym całym cyrku już zupełnie zabrakło miejsca na sport…

Źródła: 1, 2, 3, 4, 5
262

Oglądany: 102252x | Komentarzy: 121 | Okejek: 172 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało