Huśtawki, drzewa, parkiety, bombki choinkowe, konserwy czy nawet zwykła butelka. Jest tyle metod do osiągnięcia upragnionego celu - zrobienia sobie kuku. Jak sobie z tym poradzili dzisiejszy bohaterzy? Czytaj!
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom o nie wypaczonej psychice stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
PRAWIE JAK MOWGLI
Jakieś 7 lat temu, kiedy uczęszczałam do trzeciej klasy szkoły podstawowej, na naszym osiedlu układano kostkę brukową. Przywożona była ona na paletach, spięta dość mocną linką. Tą właśnie linkę pomysłowe dzieciaki postanowiły wykorzystać do swych zabaw, a że w owym mniej-więcej czasie wyświetlano w kinach "Księgę dżungli", każdy pragnął poczuć się niczym legendarny Mowgli. Kiedy znaleźliśmy w miarę gruby kij oraz odpowiednie drzewo, przywiązaliśmy jeden koniec linki do gałęzi na dość dużej wysokości, drugi zaś do kija - i tak powstała huśtawka godna prawdziwego Tarzana! Zabawa była przednia, kiedy przyszła moja kolej wprost nie posiadałam się z radości. Złapałam czym prędzej kijek i z okrzykiem zaczęłam się huśtać. Zbyt długo... W pewnym momencie poczułam, jak moje dłonie coraz bardziej słabną. Ostatnie, co pamiętam, to moje pełne przerażenia słowa:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą