Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CLV - A ty gdzie nie byłeś?

36 374  
6   13  
Jeżeli chcecie poznać kolejne historie z życia Bojownictwa, przed Wami kolejny odcinek Autentyków, a że wakacje w toku, będzie letnio i wakacyjnie(chociaż nie tylko)...

ZASTĘPSTWO


Zmieniła nam się na jakiś czas sekretarka. Z typowej blondi na jeszcze bardziej typową blondi i to na dodatek pinkowatą.
Przyjechali przed momentem [K]ontrahenci, to ja grzecznie pytam czy coś wypiją. Oni "niestety" wybrali tylko kawę. Wołam więc [S]ekretarkę i mówię co i jak.
[S] - Jakiej kawy się panowie napiją?
[K] - Sypanej.
[S] - Ale naturalną czy rozpuszczalną?
Po chwili [S] wybiega z kuchni i pyta:
[S] - Kawa ma być ze śmietanką?
[K] - Nie. Ma być czarna i gorzka.
[S] - Z cukrem?

by Sebro

* * * * *

O SEKSIE SŁÓW KILKA

Dawno temu (ale już po ukazaniu się skeczu z lachonami),w łóżku, już po... fakcie, leżałem sobie z ex. i gadaliśmy o nazewnictwie różnych rzeczy, bo nie znała np. określenia "lachony"...
[O]na - To jak się jeszcze mówi na takie różne rzeczy?
[J]a - "zaglądanie w krecią norkę" - analnie.
[O] - Uhm...
[J] - "bóbr" - trójkącik...
[O] - Uhm...
...
[O] - Co jeszcze?
[J] - "obciąganko"...
[O] - Eee, to już umiem...

by lysy2

* * * * *

PODOBIEŃSTWA

Byłem jak zwykle na spacerze z pieskiem na użytku ekologicznym "Olszak I". Dzicz głucha, więc pies bez smyczy, idzie przy nodze bez kagańca. W pewnym momencie, z naprzeciwka wyłania się dorodny whisky z właścicielką, też niepowiązaną z pieskiem niczym sztywnym.
Ponieważ Pani nie zareagowała niczym dramatycznym, więc ja też pieska nie zapinam. Dochodzą do siebie - powąchały się ze dwa razy, okazało się, że to nie whisky tylko whiska. No i bara-bara i już w pozycji 69 się kłębią. Właścicielka w wieku niewiele starszym od mojej córki, więc zagajam kulturalnie:
- Mówią, że psy się do właścicieli upodobniają...
- Pan też taki szybki? - ripostuje natychmiast z szelmowskim uśmiechem.
I kiedy uświadamiam sobie, że ze mnie żaden MCR, że polegnę jak ten nie przymierzając :Marcel11, nagle whiska kładzie się na grzbiet przed moją psiną i wierzga czterema łapami w powietrzu.
- A Pani też tak na pierwszej randce? - pytam w ostatnim przebłysku inteligencji.
Potem jeszcze wspólnie piwko wypiliśmy...

by oldbojek

* * * * *

TAJEMNICZE SPOTKANIE

Byłem sobie przed chwilą na spacerze do miasta i oczom mym ukazał się w pewnym momencie piękny, duży plakat, reklamujący kolejną imprezę w jednej z lokalnych dyskotek. Napis, potraktowany największą czcionką i dodatkowo na moje oko pogrubiony, głosił:
"MEATING DJ’ÓW"
Że niby mięsem będą rzucać w publiczność, czy jak?

by Feniu

* * * * *

INSTRUKCJA OBSŁUGI

Żona pokazuje mi żelazko i mówi, że się już zagrzało.
- Tutaj jest światełko jak się grzeje, widzisz je?
- Nie.
- No bo teraz nie świeci...

by tipros

* * * * *

AFRODYZJAK

Czas akcji: 2 rok studiów.
Miejsce: mieszkanie mojej ówczesnej dziewczyny i jej koleżanek, z przyległościami.
Byłem świeżo upieczonym chłopakiem mojej dziewczyny. To było zatem jeszcze na etapie starania się, by zrobić jak najlepsze wrażenie. Dziewczyny miały przyjemne mieszkanko studenckie na parterze, nad sklepikiem spożywczym, z którego zaopatrzenia notorycznie wykupywały tonic pewnej znanej kaliskiej firmy (tani i dobry, bo dobry i tani). W pewnym momencie zapasy się skończyły i trzeba było odwiedzić ów przybytek piętro niżej, a że ja byłem jeszcze chętny, zaoferowałem się jako jedyny mężczyzna i gentleman, że pójdę co oczywiście zostało mi zapisane jako plus.
Pierwszy raz odwiedziłem takie cudo - niby przywykłem do sklepików osiedlowych, ale ten przerastał moje dotychczasowe wyobrażenia. Na 2 metrach kwadratowych było wszystko, jakby ktoś załadował supermarket na wywrotkę i wsypał do tego pomieszczenia przez dach.
Zapytałem sprzedawczynię o ów tonic, wówczas na jej twarzy pojawił się wyraz zakłopotania po czym wrzasnęła w kierunku zaplecza:
- Jadźka! Jest jeszcze tonic czy one już wszystko wychlały?!
Do mieszkania powyżej doszedłem czy raczej dokulałem się ledwo co. Za to jak sprzedałem tą historyjkę dziewczynom, zarobiłem takie multum punktów, o jakim Casanovie się nie śniło.

by Dortann

* * * * *

PAN TO MA ŁEB

Przed chwilą w biurze [K]sięgowa do [P]rezesa:
[K] - Pan to ma łeb!
[P] - Nie wiem skąd się Pani dowiedziała, ale dziękuję...

by Tomiszcze

* * * * *

PSTRYKANIE ZDJĘCIA

Siedzimy sobie z koleżankami na tzw. grillu w ogrodzie przed domem. Pstrykamy fotki, a że już ciemno się zrobiło, to z fleszem je pstrykamy. Pstryku pstryku pstryk, nagle wychodzi sąsiadka i zaczyna zbierać pranie ze sznurków. Nietypowy widok, nocą się prania nie zbiera, aleee...Nagle krzyczy do swojego męża:
- Ty stary to nie burza, to tu dziewuchy fotografie pstrykają!

by SatAnka

* * * * *

PODEJŚCIE PROGRAMISTYCZNE

Tak się jakoś przyjęło, że "nowi" zawsze są po całej firmie oprowadzani. Będzie tego kilkadziesiąt pokoi, w każdym - kilka osób. Przyszli i do nas, siedzi w pokoju 6 programistów WWW.
Oprowadzacz:
- To są nowi Panowie z działu sprzedaży, bleble...
chłopcy się ładnie przedstawili (było to ze dwie minuty temu, ale już nikt u nas w pokoju nie pamięta jakie mieli imiona). Wyszli.
[K]umpel, pracuje krótko. [J]a, pracuję dłużej.
[K] - Eee, co to było?
[J] - Tour de firma.
[K] - I co oni tak po całej firmie się obściskiwać ze wszystkimi będą?
[J] - Łiii...
[K] - A nie mogli jakiegoś skryptu napisać?

by pawelch

* * * * *

TO JEST PRAWDZIWY DAR

W ostatni weekend na mazurkach jesteśmy sobie zaprzyjaźnionym składem na "Przeczce" (dla niewtajemniczonych - taka przystań pomiędzy jeziorem Śniardwy i Bełdany).
W nockę z piątku na sobotę musiała być "delikatna" impreza - to już taka mała świecka tradycja.
Gdzieś kiele 3, jeden z kolegów, zrobił się już na tyle skutecznie, że czas był najwyższy zaprowadzić go do wyrka na takiej duuużej motorówce. Prowadzimy pacjenta z właścicielem ww. motorówki - i jak już jesteśmy w ciemnym jak cholera kokpicie, słyszę:
- Uważaj, klapa do maszynowni jest otwarta...
Po chwili huku, a zaraz potem ciszy, uznałem za stosowne odpowiedzieć:
- Wiem, jestem już na dole...
Oczywiście spie**oliłem się z ok. 1 m do maszynowni.
Skończyło się to dla mnie w miarę ok - trochę obić i 2 pęknięte żebra.
Ale najciekawsze zdarzyło się rano...
Właściciel motorówki przyszedł na śniadanie i stwierdził, że mam dar.
Jeszcze wczoraj paliły mu w silniku tylko 4 cylindry i czekał na mechanika co by popłynąć dalej - dziś pali już wszystkie 6
Oczywiście natychmiast gdzieś od drugiego stołu padło pytanie:
- A czy naprawia Pan również samochody?

by Tomiszcze

* * * * *

PRZESTROGA DLA TURYSTÓW

Polazłem se ja do bacówki po oscypka i kawałek bunca.
A że ja człek krakowski, to i z goralica się poznała.
- Macie oscypki?
- No ni momy... Jutro bedo.
- A te co tam leżą, nie na sprzedaż? - pytam, widząc że jednak coś tam przypominającego oscypek leży.
- A niii, to to ni oscypki. To dla warszawiaków.
Warszawiak wszystko zeżre nawet nie patrząc co, byle się oscypek nazywało ;>

by orko

* * * * *

GDY BRAK GRABARZA

Na wichurze niedaleczko poza stolicą, zmarło się jednemu chłopinie. W parafii rejwach się zrobił, bo stanowisko grabarza nieobsadzone i komu teraz pogrzebać denata? Księżulo uradził pospołu z opłakującą familią, że trzeba się spieszyć, bo spiekota sprawi, że procesy naturalne towarzyszące zewłokowi mogą uprzykrzyć życie całej wsi. Stanęło na tym, że najmie się miejscowe malinowe nosy, co by dolinkę zrobili, trumnę przenieśli i ją potem zasypali... Wzięły się były chopy do roboty...
Uroczystość pogrzebowa. Zewsząd chlipanie zrozpaczonych i księdzowe modły. Raz po raz nabożny nastrój psuje owocowy fetor płynący z paszcz żulowych - w końcu trzeba się uodparniać, by ludzkie nieszczęście nie bolało - i śmiech czterech raczkujących "grabarzy" (uodpornienie działa jak się masz). Śmiech to dużo powiedziane? Czterogłos starych emaliowanych garów lecących po schodach. Ksiądz nie wytrzymał i kiedy sączony przez żulów ekstrakt owocowy zaczął zabijać ich właściwości motoryczne, a wzmagał rubaszny rechot przetykany nastą ku**ą macią, podszedł do pijackich hien i rzekł:
- Panowie, tak nie można, tu ludzie płaczą, cierpią, szanujcież to...
Na to grabarzowy MCR z cwaniackim wyjęciem dymiącego peta, z bezzębnej paszczęki:
- Jak ksiądz... hyyyp... da po dychu... hyyyp, to jeszcze płakać będziem...

by CheEvara

* * * * *

TEGO NIE WIE

Stoi przede mną w kolejce osiedlowy [K]oneser wyrobów alkoholowych i pyta [P]ani zza lady:
[K] - Śefowo, będzie jutro dziki zachód? (chyba wyno jakoweś, bo patrzył na właściwą półkę)
[P] - (z założenia mało przyjemna) Panie! A co ja ku**a jasnowidząca jestem?
[K] - (całkowicie niezrażony) Czy jasnowidząca to nie wiem...

by Tomiszcze

* * * * *

A TY GDZIE NIE BYŁEŚ NA WAKACJACH?

Firma komputerowa - bohaterami są (S)przedawca i (K)urier.
[S] - A wiesz, byłem ostatnio na wczasach - Francja, Włochy.
[K] - Nigdy nie byłem we Francji, we Włoszech też nie byłem... O panie, gdzie ja to nie byłem.

by behi


Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!

Oglądany: 36374x | Komentarzy: 13 | Okejek: 6 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało