Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Dokładnie 360 lat temu znaleziono jedyny znany nauce kompletny szkielet... mitologicznego stworzenia! Oto dziwaczna historia tzw. „jednorożca magdeburskiego”

28 488  
119   20  
Są na tym świecie dziwy, które nie śniły się najstarszym fizjologom. Pegazy, skrzydlate wróżki, uczciwi politycy, smoki wawelskie oraz… jednorożce. Te ostatnie miały być majestatycznymi, niezwykle odważnymi stworzeniami posiadającymi magiczne moce. I pewnie wszyscy byśmy uznali, że istoty te są wymysłem naprutych podejrzanymi grzybkami bajarzy, gdyby nie to, że parę wieków temu wykopano kompletny szkielet jednorożca! Odkrycie to sprawiło, że wątpiący uwierzyli, a ludzie nauki z zaczęli sobie rwać włosy ze swoich siwych bród.
W XVII wieku ruszyły prace wydobywcze na terenie Gór Seweckich. Odkryte w tamtych rejonach bogate złoża cennych skał osadowych, w tym gipsu, były dla Niemców bardzo cennymi surowcami, więc jak grzyby po deszczu powstawały tam kamieniołomy. Szybko też okazało się, że ziemie te bogate są nie tylko w minerały, ale także i w kości zwierząt, które zamieszkiwały te ziemie miliony lat wcześniej. Niemieckie góry byłyby prawdziwym placem zabaw dla współczesnych paleontologów.


W 1663 roku w jednej z tamtejszych jaskiń znaleziono duże złoża skamieniałości różnych przedstawicieli wymarłej fauny, w tym także zwierzęcia, które wyglądało inaczej niż wszystkie inne ziemskie twory, które dotąd znano. Tak w każdym razie twierdził Otto von Guericke, niemiecki wynalazca i późniejszy burmistrz najbliższego dużego miasta – Magdeburga.


Wprawdzie uczony ten bardziej zasłynął jako wynalazca pompy próżniowej niż rzetelny badacz kopalnych stworów, ale to właśnie on, pięć lat po wydobyciu z ziemi tajemniczych kości, zrekonstruował z nich kompletny szkielet… jednorożca – stworzenia opisywanego już w starożytności zarówno wśród ludów zamieszkujących tereny Europy, jak i dalekiej Azji. Istotę przedstawianą na kartach Pisma Świętego, w dawnych kronikach historycznych, podaniach ludowych i legendach. Zwierzęcia, które w średniowieczu urosło nawet do rangi symbolu Chrystusa i z tego też powodu stało się jednym z ulubionych motywów średniowiecznych malarzy. W XVII wieku istnienie tego mitycznego bydlaka było prawdziwym przedmiotem zaciekłych sporów i poświęcono mu nawet sporo książek. Wydobycie z ziemi kości, które rzekomo należały do jednorożca, było więc mokrym snem każdego, zachłyśniętego chrześcijańską symboliką, prafoliarza. I oto sen ten się spełnił.


Niestety, szkielet ten nie dotrwał do naszych czasów. Nie do końca wiadomo, co się z nim stało. Być może został on ukradziony lub zniszczony przez kogoś. Najważniejsze jednak, że zanim ten paleontologiczny skarb zniknął, udało się na jego podstawie wykonać szczegółowy szkic. Miało to miejsce w 1714 roku, jednak bardziej znany rysunek opublikowany został w 1749 roku na łamach książki autorstwa Gottfrieda Leibniza. To kolejna szanowana persona ze świata nauki i czołowa postać niemieckiego oświecenia, więc nie ma tu mowy o żadnym fałszerstwie! Leibniz był cenionym historykiem, bibliotekarzem, prawnikiem, dyplomatą, doktorem prawa i filozofii, który większą część swego życia spędził na dworze Księstwa Hanoweru.


O człowieku tym krążyły opinie, że jest to osoba ciekawa świata, ale również sceptyk, który jednocześnie nie wyklucza istnienia nieznanych nauce zjawisk. Mówimy więc o naukowcu uważającym, że na tym świecie jest miejsce dla dżinów, gadających psów, jasnowidzów i… jednorożców. Zafascynowany niesamowitym odkryciem z Gór Seweckich, uczony zdołał dotrzeć do całej dokumentacji opisującej to enigmatyczne stworzenie oraz szkiców zrobionych przed tajemniczym zniknięciem szkieletu. W swej książce „Protogaea” Leibniz poświęcił tzw. „jednorożcowi magdeburskiemu” cały rozdział.

„Skoro zostało wykazane przez Bartholina, że jednorożce (niegdyś jedna z najciekawszych i najrzadszych ozdób gabinetu historii naturalnej, a obecnie istota poddana podziwowi ludu) pochodzą od ryb z morza północnego, wolno nam sądzić, że skamielina jednorożca znaleziona w naszej okolicy ma to samo pochodzenie” – pisał Leibniz. Niemiecki historyk powoływał się tu na Caspara Bartholina – uczonego, co to wraz ze swym synem i szwagrem stworzyli skandynawskie trio, które poświęciło sporo czasu wnikliwemu badaniu śladów istnienia jednorożców, a wyniki swej pracy opublikowali w książce „De Unicornu Observationes”. Naukowcy zaproponowali dość przewrotną tezę sugerującą, że zwierzęta te wcale nie pochodzą od koni czy antylop, ale raczej wyewoluowały z mieszkańców północnych akwenów. Trzeba tu podkreślić, że w czasach kiedy kniga ta ujrzała światło dzienne, a parę lat później jej kontynuacja – „De Unicornu Observationes Novae” – w dalszym ciągu w europejskich aptekach świetnie miał się handel sproszkowanymi rogami jednorożców, który to specyfik miał mieć cudowne, lecznicze właściwości!

Licorne de mer (jednorożec morski) i narwal przedstawione jako dwa różne zwierzęta w „Histoire générale des drogues” („Ogólna historia narkotyków”) Pierre'a Pometa (1694). Autor był nadwornym aptekarzem króla Ludwika XIV i posiadaczem pokaźnego zbioru osobliwości.

Leibniz tworząc swój szkic przedstawiający odkryte w niemieckich kamieniołomach stworzenie, podparł się pracami autorstwa Johannesa Meyera – astronoma i skarbnika opactwa Quedlinburg. Z czasem na podstawie tych szkiców zaczęły powstawać pełnowymiarowe rekonstrukcje szkieletu.

Dobra, skoro już tu dotarliście, to chyba najwyższy czas przestać trzymać Was w niepewności i pokazać Wam, jak prezentuje się ta majestatyczna istota o mitologicznym rodowodzie, której tak wiele swego cennego czasu poświęcili powszechnie szanowani uczeni. Trzymajcie się mocno.

Oparty na opisach i rysunkach Johannesa Meyera szkic autorstwa Michaela Valentiniego.

Rysunek zaprezentowany przez Leibniza na łamach jego książki „Protogaea”.

Współczesna replika szkieletu „jednorożca”.

Tak, zdecydowanie coś tu nie gra… Współcześni paleontolodzy, po podniesieniu się z ziemi i opanowaniu historycznego śmiechu, zaczęli dokładnie analizować zrekonstruowaną kopię szkieletu. Zgodnie uznali, że jego róg należy do narwala (Monodon monoceros) – dorodnego ssaka występującego głównie w grenlandzkich wodach. Tymczasem łopatki i kości dwóch przednich jedynych nóg „jednorożca” to fragmenty ciała mamuta włochatego. Najciekawszym elementem tej absurdalnej chimery jest natomiast czaszka. Wszystko wskazuje na to, że jej pierwotnym właścicielem był nosorożec włochaty, który to oficjalnie został „odkryty” i opisany dopiero w 1769 roku przez Petera Simona Pallasa – zoologa również pochodzącego z Niemiec, który to wziął udział w wyprawie na Syberię, gdzie natrafił na kompletną czaszkę oraz dwa rogi tego żyjącego 500 tysięcy lat temu zwierzęcia.


Ekspedycja, o której mówimy, miała miejsce dobre dwie dekady po publikacji książki Leibniza i ponad sto lat po tym, jak wynalazca pompy próżniowej, bawiąc się kośćmi niczym klockami Lego, zbudował sobie nosorożco-mamuto-narwala o dwóch nogach i przekonał wielu ludzi nauki, że „odkrył” jednorożca.

Po lewej stronie – replika szkieletu z Muzeum Historii Naturalnej w Magdeburgu.
7

Oglądany: 28488x | Komentarzy: 20 | Okejek: 119 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

11.05

10.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało