Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Największe obciachy – Cała Polska mogła czytać, jak polityk niszczy swoją karierę

44 481  
199   157  
Dzisiaj:
  • Nawalony 70-latek jeździł dzień po stracie prawka
  • Aktywiści zaczęli blokować mosty
  • Koniec z pracą w kawiarniach
  • Techno party w Klubie Inteligencji Katolickiej

#1. Nawalony 70-latek jeździł dzień po stracie prawka


Wydaje się, że z wiekiem powinna iść w parze mądrość, ale jak widać raz na jakiś czas, to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. We wtorek 9 kwietnia na ulicach Szczytna doszło do zdarzenia drogowego. Policja otrzymała informację, że w płot jednej z posesji wjechał samochód marki Renault. Kierowcę zatrzymał świadek zdarzenia. Funkcjonariusze, którzy pojawili się na miejscu, przeprowadzili test alkomatem, który wskazał 2,5 promila alkoholu we krwi 70-letniego mieszkańca Szczytna. Jak się okazało, nie jest to jego pierwszy taki wyczyn. Dzień wcześniej stracił prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu – miał wtedy ponad 1 promil. Samochód został zabezpieczony, a sprawa trafi do sądu.

#2. Aktywiści zaczęli blokować mosty


„Ostatnie pokolenie” to grupa aktywistów klimatycznych, którzy za jeden z postulatów mają przekazanie 100 proc. środków przeznaczonych na budowy autostrad i dróg ekspresowych na rzecz rozwoju transportu publicznego. W ostatnich dniach za cel obrali warszawskie mosty. Na nagraniu poniżej widać, jak policja znosi ich z mostu Świętokrzyskiego.


Tutaj akcja policji trwała raptem kilka minut i ruch przez most został wznowiony. W komentarzach ludzie zaczęli pisać, że podobnych działań oczekują wobec rolników.

Na moście Poniatowskiego zdążyli się nawet przykleić do jezdni. Policjantom podobno mówili, że znają swoje prawa i żądają specjalnych substancji do rozpuszczenia kleju.


Czemu w sumie to robią? Rzecznik tłumaczy to odpowiedzią na ignorowanie przez rząd listów, petycji i demonstracji. Czyli wina Tuska.

Warto przypomnieć, że w Niemczech w listopadzie ubiegłego roku sąd uznał „Ostatnie pokolenie” za organizację przestępczą.

#3. Cała Polska mogła czytać, jak polityk niszczy swoją karierę


Dla Jacka Protasiewicza, byłego już wicewojewody dolnośląskiego, ostatni weekend był ciężką przeprawą, wydaje się, że jedną z tych w rodzaju „piłeś – nie pisz”. Zamieścił on w serwisie X kilka wpisów atakujących polityków, dziennikarzy oraz inne osoby.

Wszystko zaczęło się od wpisu Protasiewicza, gdzie zwracając się do Oskara Szafarowicza napisał:

Biedaku, nawet nie wiesz, co oznacza starcie całego Parmiggiano na obiad z seniorem, bo od ciebie chcą tylko miękkich ust... współczuję... nie! Twoje czerwone i duże wargi muszą robić karierę w PiS, nieprawdaż?

Polityk za cel wziął byłego pracownika TVP Samuela Pereirę, posłankę Annę Marię Żukowską oraz dziennikarza Roberta Mazurka, któremu zasugerował alkoholizm:

Robuś,wszystko to Twoje rekomendacje! Wszyscy przecież wiedzą,że ukrywasz swój alkoholizm pod pojęciem konesera…a koszula w kwiaty ma odwracać uwagę porannych gości od nieświeżego oddechu…nieźle się kryjesz, ale brat cię zdemaskował. Kaska w rodzinie musi się zgadzać, jak zawsze!

Reakcja jego kolegów z PSL była szybka:

Stanowczo odcinamy się od niestosownych wpisów Protasiewicza. Nie ma naszej zgody na działania niezgodne ze standardami etycznymi, jakie stawiamy naszym przedstawicielom w życiu publicznym. W tej sprawie zostaną podjęte odpowiednie kroki.

Protasiewicz przy okazji chwalił się związkiem z młodszą koleżanką, Darią Brzezicką, co tylko podsyciło komentarze pod jego wpisami. Dziennikarz śledczy Marcin Dobski skomentował jeden z jej wpisów, na co Protasiewicz zareagował:

Bo z niego taki dziennikarz śledczy, jak z jego 20 cm – 20 cm… Zwykła, przeciętna, fujara…

Następnego dnia premier Donald Tusk poinformował o odwołaniu Jacka Protasiewicza ze stanowiska wicewojewody dolnośląskiego.

#4. Koniec z pracą w kawiarniach


Problem z osobami, które przychodzą do kawiarni pracować i spędzają godziny przy jednym ciastku i kawie nie jest niczym nowym na świecie. Teraz jednak problem mają także nasi właściciele lokali i wygląda na to, że powiedzieli „dość”. Pod koniec kwietnia jedna z poznańskich kawiarni na swoim profilu facebookowym napisała:

Taczaka 20 przestaje być weekendową świetlicą i biurem coworkingowym (...) może gdybyśmy byli halą lub przestrzenią, gdzie można takie miejsce wyodrębnić, byłoby to dalej możliwe, ale jesteśmy małą kawiarnią, która musi opłacać rachunki i dawać pracę ludziom. Wiemy, że to brutalna decyzja, ale została ona wymuszona ostatnimi wydarzeniami.

Tym samym zabronione jest tam używanie laptopów, iPadów, rozkładanie notatek itp. Właściciel Taczaka 20 podaje konkretny przykład:

Ostatnia akcja z osobami, które pojawiły się w sobotę tuż przed otwarciem, dwie przelewowe kawy i blokada stolika do 12:30. Byliśmy zawstydzeni, zabierając im puste szkło, zapytaliśmy, czy możemy coś jeszcze podać – odpowiedź przecząca, kiedy przychodzili inni goście i pytali, czy mamy jakieś miejsca, rozkładaliśmy ręce, wszystko na oczach tej pracującej czy też uczącej się dwójki – brak gastro empatii, brak zrozumienia.

Podobne problemy zgłaszają właściciele innych lokali. W Warszawie są miejsca, gdzie nie ma dostępu do darmowego Wi-Fi lub na stolikach leżą kartki z informacjami mówiącymi o zakazie przesiadywania ze sprzętem do pracy lub nauki.

#5. Techno party w Klubie Inteligencji Katolickiej


Ktoś chyba pozazdrościł rozgłosu organizatorom imprezy w hotelu sejmowym, pisaliśmy o niej tutaj, i postanowił zorganizować swoją. W nocy z niedzieli na poniedziałek, 14 kwietnia, mieszkańców Lublina zaniepokoiły hałasy, które dobiegły z budynku przy ulicy Konstantego Józefa Rayskiego 3. Około 23:30 wyrwał ich ze snu dźwięk muzyki techno. „Był przenikliwy. Przeszywał całe ciało i głowę. Nie dało się wytrzymać” – opisała jedna z osób mieszkających w pobliżu. Mieszkająca na sąsiedniej ulicy kobieta mówi:

To był dźwięk jak z platformy ciężarówki, która rozpoczyna parady równości. Byłam w Berlinie i widziałam.

Policjanci, którzy przyjechali na miejsce, potwierdzili, że było słychać głośną muzykę:

Drzwi otworzyła młoda, 22-letnia kobieta, która została spisana i pouczona o zakłóceniu ciszy nocnej. Wewnątrz znajdowało się kilka, może kilkanaście osób. Wszystko trwało kilka minut. Patrol odjechał. Wspomnianej nocy już nie odbieraliśmy sygnałów z ul. Rayskiego.

Starsza kobieta, która też słyszała, co się dzieje, opowiadała:

Szczyt chamstwa. Proszę sobie wyobrazić, że ktoś przez otwarte okno ustawił na parapecie dość dużych rozmiarów przenośny magnetofon. Ustawiony na cały regulator, ile fabryka dała. Tak to chyba dziś młodzi określają. Do tego wydobywające się ze środka jakieś piski, krzyki dziewczyn. To jest spokojna okolica, my proszę pana do czegoś takiego w ogóle nie jesteśmy przyzwyczajeni.

Okazuje się, że w budynku mieści się siedziba Klubu Inteligencji Katolickiej, a jego remont został sfinansowany z Funduszu Promocji Kultury i kosztował 150 tys. zł. Na dodatek jest tam także biuro Przemysława Czarnka, jego pracownice pytane o sytuację były zaskoczone. Pracownica sekretariatu Klubu Inteligencji Katolickiej też powiedziała:

No, proszę pana, tak być nie może. Przecież znajdujemy się w siedzibie Klubu Inteligencji Katolickiej.

Mieszkańcy mówią, że do tej pory było słychać tam raczej pieśni patriotyczne.

W poprzednim odcinku: Szef MSWiA zdradził, ile kosztowała policyjna ochrona Kaczyńskiego

4

Oglądany: 44481x | Komentarzy: 157 | Okejek: 199 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało