Gawarit Moskwa! LXXIII
Peppone
·
10 grudnia 2007
26 458
54
1
Autentyki CCXXIV - Lód tradycyjny
kish
·
9 grudnia 2007
45 398
167
15
Dzisiaj będzie o robieniu loda, satanistach i innych niechrześcijańskich praktykach Czytacie na własną odpowiedzialność...
TELEFON
Pod sklepem jest budka telefoniczna i wczoraj coś w niej nawaliło. Awaria objawiała się tym, że automat średnio raz na minutę dzwonił (nawet po odłożeniu słuchawki). Stoimy sobie wieczorem pod sklepem i popijamy piwko. Przychodzi kumpel i w tym momencie z budki dobiega sygnał.
- Artur, do ciebie. Już trzeci raz gość dzwoni, że cię szuka - zgubił twój numer komórki i wydzwania do budki, bo mu powiedzieliśmy, że na pewno przyjdziesz tu dzisiaj na piwo...
- Ta, jasne...
- No poważnie. Idź, do ciebie dzwonią...
Kumpel idzie, podnosi słuchawkę - w niej oczywiście cisza. Odkłada, wraca...
- I co? Do ciebie? Co chcieli?
Dzisiaj m.in. o Aleksandrze Michałowskim, Janie Kurnakowiczu, Antonim Różyckim, a także coś o autorze książki z której czerpaliśmy, czerpaliśmy i wyczerpaliśmy...
Aleksander Michałowski, emerytowany profesor Szkoły Teatralnej, spotkał kiedyś swojego byłego wychowanka.
- Co tak obrosłeś, nie golisz się? – zapytał młodego aktora. Były to lata, kiedy brody nie były jeszcze modne.
- Gram brodacza w filmie – odparł.
- A więc módl się, mój chłopcze, módl – z powagą powiedział profesor.
- Dlaczego? – nieśmiało zapytał młodzieniec.
- Żeby ci nie kazali grać ślepca.
***
Jan Kurnakowicz i Igor Śmiałowski szli kiedyś przez Ogród Saski. Pan Jan z rozrzewnieniem przyglądał się bawiącej na skwerku dzieciarni.
- Jakie to sympatyczne maleństwa – powiedział.
- Dlaczego pan nie zdecyduje się na potomka? – spytał Śmiałowski.
Pan Jan przystanął.
- A jak będzie chuligan?
- Dlaczego ma być chuligan?
- A dlaczego ma nim nie być? – wojowniczo zakończył pan Jan.
***
Antoni Różycki, niezwykle ongiś przez płeć piękną adorowany, znakomity amant warszawskich teatrów, spędzał w latach 50. wakacje w Ciechocinku. Pewnego pięknego popołudnia wybrał się na deptak – jak zawsze nieskazitelnie ubrany, z laseczką w ręku, dostojnie kroczył, szelmowsko zerkając na przechodzące kobiety.
Nagle podeszła do niego jakaś leciwa dama w olbrzymim kapeluszu i zwracając się do pana Antoniego spytała kokieteryjnie:
- To pan? Pan?
Różycki skłonił się i uśmiechnął:
- Do usług łaskawa pani.
- Kochałam się w panu pięćdziesiąt lat temu – nieśmiało, spuszczając niewinnie oczęta, niemal wyszeptała dama.
Różycki cofnął się, i uchylając kapelusza odpowiedział:
- Trzeba mi było to powiedzieć pięćdziesiąt lat temu, łaskawa pani.
***
W telewizyjnym spektaklu Jerzego Szaniawskiego ‘Zegarek’ grali Kazimierz Opaliński i Tadeusz Łomnicki. W jednej ze scen tej sztuki ginie z gabloty zegarek. Stary właściciel sklepu zegarmistrzowskiego, którego grał Opaliński, zwraca się do swojego pracownika (Łomnicki) ze słowami:
- „Przypomnij sobie”.
Podczas premiery w tej właśnie scenie znakomity ów aktor nachyla się nad gablotą i patrzy wyczekująco w stronę suflerki. Ta podpowiada:
- Przypomnij sobie.
A Opaliński nie może sobie przypomnieć i dalej czeka na pomoc. Suflerka zdenerwowana powtarza:
- Przypomnij sobie, przypomnij sobie, przypomnij sobie!
***
W teatrze szczecińskim aktor, grający rolę Ferdynanda w ‘Intrydze i miłości’ Schillera, nagle wyjechał do filmu, zrywając swój teatralny kontrakt. Rafał Kajetanowicz, który kiedyś grał tę rolę, podjął się nagłego zastępstwa. Podczas jedynej nocnej próby, kiedy zmęczeni aktorzy zrobili przerwę na papierosa, podbiegł do nich główny księgowy tego teatru. Roześmiany powiedział do Kajetanowicza:
- Wszystko będzie dobrze.
- Panie, co dobrze, jakie dobrze? – krzyknął zrozpaczony aktor. – Tekstu prawie nie pamiętam, sytuacji nie znam, na samą myśl o spektaklu zimno mi się robi.
Księgowy jednak nie ustępował:
- Dobrze, panie, bardzo dobrze, buty i kostium poprzednika pasują!
***
Pogrzeb Lucyny Messal ściągnął na cmentarz powązkowski tłumy wielbicieli znakomitej artystki. Beata Artemska, ówczesna primadonna Operetki Warszawskiej, nie mogła wraz z delegacją podejść bliżej grobu. Liczna grupa starszych pań tarasowała przejście.
- Gdzie się pani pcha? – ofuknęła Artemską jakaś babina.
Po chwili jednak, poznawszy ją odsunęła się chcąc nie chcąc i zasyczała:
- Ale takiego pogrzebu paniusia mieć nie będziesz!
Źródło:
Igor Śmiałowski opowiada… [anegdotki teatralne]
Wydawnictwo Iskry, 1973.
W poprzednich odcinkach...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą