Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CXXXI

26 626  
28   3  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

LAWINA


Jak byłem mały i miałem 12 lat to poszedłem z 2 lata młodszym kumplem do lasku. W lasku było małe osuwisko ze żwiru. Weszliśmy na trawiasty szczyt i postanowiliśmy się zabawić w lawinę. Zabawa polegała na zrobieniu jak największej lawiny ze żwirku, który fajnie odłaził z osuwiska. Bawiliśmy się kilka minut, gdy naglę wpadłem na pomysł, by złapać się rękami trawiastego szczytu i leżąc brzuchem nogami kopać w żwirek by spadał. Szło dobrze. Udeptałem górkę na osuwisku i pewny siebie stanąłem prosto no i puściłem się. Dalej nic się nie działo więc zacząłem skakać.
No i stało się... Zjechałem ze żwirowego osuwiska na brzuchu razem ze śliczną lawiną. Dodatkowo było akurat ciepło i miałem na sobie tylko krótką koszulkę, która się podwinęła podczas jazdy. Na dole poczułem ból po czym, nie do końca przytomny poszedłem z przerażonym kumplem prosto do domu. Miałem rozdartą skórę na twarzy, rękach, nogach, a na brzuchu rozdarcie aż do mięsa, wszystko oczywiście zakrwawione. Wyciągałem z siebie kamyczki pół godziny. Blizna na brzuchu została do dziś.

by Mic3x6 @

* * * * *

PETARDKA

Byłem akurat w szkole średniej. W sprzedaży pojawiły się po raz pierwszy petardy. Kolega przyniósł garść takich malutkich do szkoły. Zabawa była przednia z wrzucaniem dziewczynom pod kieckę itd... Byliśmy w kiblu na papierosku. Kolega wepchnął jedna w szparkę po fudze w kafelkach. Przypalił loncik i PIIIEEERDUUUUT!!! Pół ściany odpadło. Kafle były stare jeszcze na cement klejone jak to w PRL-u. A my chodu! Dobrze, że nikt nas nie złapał...

by Amiz74

* * * * *

PRZESZKODA

Gdy byłem jeszcze mały oglądałem dużo kreskówek m.in Dragon Ball, zafascynowany zdolnościami bohaterów kreskówki, skakałem po meblach i "ćwiczyłem" sztuki walki. Pewnego dnia wystrzeliłem jak strzała z mojego pokoju do salonu. Na drodze stanęły mi drzwi z szybą, niestety jak ich nie zauważyłem, jedyne co pamiętam to jak wisiałem na nich, szkło dookoła a nade mną był ostre "sople" szkła. Mi się nic nie stało, ale później uważniej patrzyłem gdzie "lecę". Na szczęście nie został mi żaden ślad po tamtych wydarzeniach.

by Pawelkoz12 @

* * * * *

BATERYJKA

Miałem 9 lat. W domu był jeszcze piec. Postanowiliśmy z kumplem sprawdzić jak się palą różne rzeczy z mojej szafki z "klamotami". Wrzucaliśmy zabawki, papiery i nagle w moich rękach znalazła się bateria, więc postanowiłem ją również wrzucić. Po wrzuceniu bateria się stopiła co z kumplem pilnie oglądaliśmy. Nagle buuuum cały pokój w popiele, dywan się pali, ja biegnę do ojca w kuchni na oślep ponieważ nic nie widziałem, potknąłem się o buty kolegi i złamałem rękę. Wtedy juz wiedziałem, że jest po mnie i zacząłem głośno płakać. Ojciec od razu zabrał mnie do szpitala .Usuwali mi kawałki "śmieci" z oka gips nosiłem miesiąc dywan, podłoga i kawałek ściany się spaliły, piec był nieużyteczny (coś się tam zepsuło). Trzy miesiące kary, a koledze nic się nie stało. Tylko ja miałem takiego pecha.

by Wwlodarczyk1 @

* * * * *

GUMKI

Pewnego dnia ze starszym o parę lat kolegom poszliśmy nad most (dobre 20 m wysokości) w celu pobawienia się z gumkami recepturkami. Postanowiliśmy związać z nich taką długą linę, a na jej końcu przywiązać kamień. Pomysł był dobry, gorzej z wykonaniem ponieważ kamień wyślizgiwał się z gumek. Po jakimś czasie nasza parometrowa konstrukcja była gotowa do akcji. Kolega wyrzucił "zabawkę" za burtę, a ta swobodnie spadała, ale przy największym naprężeniu gumek kamień się wyśliznął, a koleżka dostał między oczy. Do dzisiaj zadaje sobie pytanie dlaczego to on rzucił a nie ja.

by Liskuu

* * * * *

BUTELKA

Rzecz miała miejsce na opuszczonym, odsłoniętym basenie. Ja i kolega jeździliśmy sobie rowerami, ale trochę nam się znudziło, więc usiedliśmy na podestach do skakania do wody. Zauważyłem, że do jednego z nich przywiązana jest dosyć gruby sznur - na jego końcu przywiązana była butelka z kamieniami (całość zanurzona w wodzie). Wpadliśmy na genialny pomysł zabawy - ja macham butelką nad głową i próbuję trafić w kolegę, kolega natomiast ucieka (i później zmiana). Nadeszła któraś tam kolejka z rzędu, ja "kręcę butelką" - kolega ucieka. Niefortunna to była jednak ucieczka, bo wpadł do niczym nieosłoniętego włazu pompy i nabił się na wystający pręt - na szczęście rozciął sobie tylko pośladek, podarł majtki i spodenki. Kilka centymetrów w drugą stronę i hmm... Lepiej nie mówić.

by Ltkoszal

* * * * *

ZABAWKI

Przypomniałem sobie, jak kiedyś (czasy podstawówki) zabawką mogło być naprawdę wszystko. No to w czasie obiadowej przerwy zgromadziliśmy wszystko, czym mogliśmy się bawić - patyki, szpilki, pinezki, styropian. Wszystko, co można było wyjąć ze szkolnych szafek. Ja ok. 15 pinezek położyłem u siebie na ławce, tak na skraju i zacząłem szukać czegoś innego. Nie minęło 5 minut gdy słyszę, że ktoś się drze. To kolega - chciał oprzeć rękę o kant ławki i wbił sobie wszystkie pinezki. Krwi na ławce może dużo nie było, ale panika wielka. Higienistka mu każda po kolei wyciągała widelcem. W sumie nic sobie nie zrobił.

by Krycki @

* * * * *

BIEG

Jak byłem mały (5-6 lat), ledwo co to pamiętam, ale zawsze jak biegałem, to nachylałem głowę w dół, aby zobaczyć jak "nogi szybko biegną". Pewnego razu szedłem z mama i bratem to zacząłem biec. Biegnę standardowo patrząc na nogi i jak nie uderzyłem w zaparkowanego fiata 125, to od razu poległem. Na szczęście żadnej blizny nie ma.

by Zyciol

* * * * *

STARY A GŁUPI

OPIEKUN

Nie pamiętam tej historii ale domyślam się, co musieli czuć moi rodzice.
Kiedy miałam około roku moim hobby było chodzenie po ścianach, czyli łapanie wszelkich możliwych mebli i podpierając się nimi uczyłam się chodzić. Pewnego dnia mama zamknęła się w kuchni bym nie przeszkadzała, a opiekę nade mną powierzyła ojcu (jej największy błąd). Ojciec oparł mnie o stół i gdy stwierdził, że bez problemu mogę wesoło wokół niego biegać, usiadł na tapczanie i zaczął czytać gazetę. W pewnej chwili przewróciłam się i walnęłam głową o kant stołu (to był taki niski stolik). Ryk niesamowity, jednak nikt nie reagował. Ojciec czytał po prostu dalej a mama oblepiona ciastem nie mogła przyjść. Na początku wierzyła, że ojciec się mną zajmuje, po kilku ładnych minutach umyła ręce, by zobaczyć co się stało. Jak weszła to o mało nie zemdlała. Jej pierwsze i jedyne (jak na razie) dziecko tapla się we własnej krwi drąc się w niebogłosy, a ojciec w najlepsze czyta gazetę. Dopiero jak krzyknęła to oderwał wzrok i na mój widok powiedział tylko: O Jezu.
Karetka przyjechała szybko. Gdy mnie wymyli z całej krwi (nie mogli znaleźć rany) i ściągnęli już czerwone śpioszki okazało się, że mam przecięta wargę, nie trzeba było nawet zszywać. Do dzisiaj jeśli się uśmiechnę to widać na moich wargach białą pionowa linie. A najlepsze było to, że jak mama zapytała ojca czemu nie reagował jak płakałam to powiedział: Bo dzieci zawsze płaczą z byle powodu...

by Martyna_sl @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!

A co na koniec? Oczywiście bonusik! Dziś autor będzie ujawniony tak, jak się podpisał. Pisownia oryginalna!

Mając lat 5 w górach graliśmy siatkę(niestety nie pamiętam z kim) jako że grać w siatke nie umiemy piłka poleciała na pole ktore spadalo w dół(tak z dwa kilometry z tego co pamiętam) niewiele się zastanawiając wziąłem kamień wielkosci piłki do siatki i rzuciłem.
Kamień wylądował i zaplątał się w siatke, patrząsnąłem nią(siatką :P) i "kamyczek" spadł mi na głowę lekko mnie zamroczyło z rykiem pobiegłem do mamy no i zdałem sobie sprawe ze cos cieplego leci mi głowy, patrze krew na szczescie w tym samym miejscu co my urlop mial lekarz...pozostał mi strupek posrodku głowy miałem przez siedem lat.

bardzo traumatyczne co nie :P Crinesis

Oglądany: 26626x | Komentarzy: 3 | Okejek: 28 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało