< > wszystkie blogi

Nerwokracja

Refleksje na temat ludzi, rzeczy i wydarzen

Nerwica natręctw i nie tylko — jak to jest i skąd się biorą choroby psychiczne?

8 kwietnia 2017

Widziałam kiedyś na Joe filmik, w którym dziewczyna próbuje przybliżyć szerszej publiczności czym jest nerwica natręctw. W filmiku widzimy między innymi jak dotknięta tą przypadłością bohaterka po piętnaście razy sprawdza czy zamknęła drzwi i opowiada o konieczności porządkowania rzeczy. Jasne, brzmi znajomo — każdy przecież słyszał o czymś takim, albo o ludziach, którzy kilkadziesiąt razy w ciągu dnia myją ręce i chodzą w rękawiczkach. Tymczasem nerwica natręctw nie tylko koło pedantyzmu nawet nie leżała, ale w dodatku potrafi przybierać tysiące różnych postaci, które wielu osobom nie kojarzą się właśnie z tym zaburzeniem. O co więc w tym wszystkim chodzi? Głównymi elementami, na których opiera się nerwica jest lęk i ciągłe napięcie nerwowe. Mózg osoby dotkniętej tą przypadłością jak gdyby zaciął się w trybie poczucia zagrożenia — czyli tym, który pozwolił ludzkości przetrwać, gdy jeszcze na każdym kroku groziło nam pożarcie. Problem zaczyna się, gdy nie występuje żadne realne niebezpieczeństwo, a mimo to ciągle czujemy się zagrożeni. To sprawia, że sami zaczynamy sobie projektować to zagrożenie w postaci okropnych, natrętnych myśli nazywanych obsesjami. A cóż to takiego te obsesje i czego na przykład mogą dotyczyć? Ano wszystkiego, co jest w stanie wystraszyć daną osobę nie na żarty. Może to być lęk przed śmiercią (i związane z tym pośrednie lęki, na przykład przed zarażeniem się jakąś śmiertelną chorobą), lęk przed utratą kontroli nad sobą (i związane z nim: lęk przed zabiciem swoich bliskich, lęk przed tym, że zaraz zrobisz lub powiesz publicznie coś obrzydliwego czy też zaczniesz wrzeszczeć jak opętany na środku ulicy), lęk przed katastrofą, która zniszczy twoje życie, lęk przed siłami nadprzyrodzonymi i tak dalej i tak dalej... jak widzicie, wkręcić można sobie wszystko, od wyboru do koloru. Nie muszę chyba dodawać, że do tych wszystkich strasznych rzeczy nigdy nie dochodzi – ciekawe jest jednak to, że nerwicowcom wydaje się, że to ich zasługa. Dzieje się tak dlatego, że osoba dotknięta nerwicą natręctw całe swoje życie podporządkowuje wysiłkom mającym na celu uniknięcie tego najgorszego scenariusza — a działania, które w tym celu podejmuje nazywane są kompulsjami ( o których opowiem już za momencik). Zanim jednak przejdziemy do kompulsji, warto troszeczkę bliżej przyjrzeć się obsesjom. Związane z lękiem natręctwa myślowe zwykle zmieniają się co jakiś czas i bardzo często dotyczą mniej więcej tego samego zjawiska (czyli na przykład własnej śmierci) lub kilku różnych zjawisk, w zależności od tego, z czym dana osoba ma problem psychologiczny. Ten temat jest niezwykle długi i szeroki, ale w skrócie chodzi o coś, co można nazwać pułapkami psychologicznymi lub nieuświadomionymi wewnętrznymi konfliktami. Przykładowo ktoś, u kogo rozwinęła się nerwica może przez całe życie cierpieć chociażby na niskie poczucie własnej wartości, poczucie niepewności i braku kompetencji – i to wystarczy, żeby natręctwa myślowe koncentrowały się głównie wokół lęku przed utratą kontroli (bo przecież nie wiemy, co tam się u nas w głowach kryje). Takiemu człowiekowi trudno będzie wyjaśnić, że w pełni panuje nad swoim zachowaniem i nie musi się przy tym nieustannie kontrolować, żeby przypadkiem nie zrobić czegoś niezgodnego z wewnętrznym systemem moralnym. Więcej na ten temat opowiem pod koniec artykułu – tymczasem wracamy do tematu. Wiemy już, że każdy jest inny i każdy najbardziej boi się czego innego. Istnieje jednak wśród osób cierpiących na zaburzenia nerwicowe uniwersalny lęk przed tym, że się oszalało, właśnie szaleje lub zaraz oszaleje. Wynika to najczęściej z tego, że lęk nerwicowy daje zwykle silne objawy somatyczne i niezbyt przypomina ten, którego w różnych stresujących sytuacjach doświadczany na co dzień, przez co może nam się wydawać, że odchodzimy od zmysłów. Przykładowe objawy somatyczne towarzyszące silnemu lękowi to wymioty, uczucie duszności, ścisk w głowie, klatce piersiowej lub żołądku, mrowienie rąk, dreszcze, poty, uczucie przeraźliwego zimna lub gorąca, odrętwienie kończyn, wysypka... słowem, samych tych objawów można nieźle się wystraszyć. A teraz przejdziemy do drugiej strony medalu, czyli sposobów radzenia sobie z lękiem. Część z was zapewne domyśliła się już, o co chodzi z tym myciem rąk i sprawdzaniem czy na pewno wyłączyło się piekarnik. Czynności przymusowe, inaczej kompulsje, służą niczemu innemu jak właśnie obronie przed tym, czego się boimy - i najczęściej są to czynności logicznie powiązane z treścią obsesji, jak na przykład strach przed zarażeniem się = nieustanne mycie rąk, strach przed utratą k>pokażę wam lepiej jak to może wyglądać w praktyce. Oto parę wymyślonych historyjek bazujących na prawdziwych kompulsjach i obsesjach: Joe usłyszał, że jedząc surowe jajka naraża się na Salmonellozę. Przeczytał na Wikipedii na czym polega ta choroba i dowiedział się o przypadkach śmiertelnych. Wyobraził sobie, że sam umiera na tę chorobę i tak nim to wstrząsnęło, że postanowił już nigdy nie jeść surowych jajek. Najpierw zaczął odmawiać sobie tatara z żółtkiem, którego bardzo lubił. Okazało się jednak, że to nie wystarczy - uporczywy lęk przed zarażeniem się i wyobrażenia własnej śmierci nie przestały go męczyć, postanowił więc nie jeść jajek w ogóle. Następnie doszedł do wniosku, że lepiej ich również nie dotykać i może na wszelki wypadek nie patrzeć na nie. A także unikać wszystkiego, co może zawierać w sobie choćby jedno jajko. Kasia obejrzała straszny film o tym, jak jakiś facet, lunatykując, nieświadomie zabił całą swoją rodzinę a później obudził się i dotarło do niego, co właśnie zrobił. Kasia przeżywa okropny wstrząs i zaczyna bać się, że oto zaśnie i nie daj boże zrobi dokładnie to samo co on. Postanawia więc nie zmrużyć oka przez calusieńką noc, a potem następną. A jak już zaśnie,to po obudzeniu się natychmiast biegnie sprawdzić czy matka, ojciec i ukochany kotek jeszcze żyją. Z czasem Kasia tak bardzo zaczyna bać się utraty kontroli nad sobą, że zaczyna usuwać z domu wszelkie przedmioty mogące posłużyć za narzędzie zbrodni i w ogóle przestaje widywać się z najbliższymi - zamiast tego siedzi zamknięta w swoim pokoju i zastanawia się jak przekonać personel szpitala psychiatrycznegoczy też policję do zamknięcia jej w izolatce ze względów bezpieczeństwa. Donald jedzie sobie autobusem. Przed nim siedzi łysy kafar z wyjątkowo lśniącą łysiną, a Donalda nagle nachodzi myśl, że mógłby ją polizać. Dociera do niego jakie to jest proste - przecież wystarczy pochylić się i to zrobić. Donald nie może przestać gapić się w potylicę nieznajomego i wyobraża sobie, jak katastrofalny w skutkach byłby jego czyn - i chodzi tu nawet nie o ciężki w****dol ze strony właściciela łysiny, a o sam fakt zrobienia czegoś tak nienormalnego. Donald siedzi spięty i czuje, że z lęku zaraz dostanie zawału. Nie może tego wytrzymać, więc wstaje i czym prędzej opuszcza autobus na pierwszym lepszym przystanku, by natychmiast udać się z powrotem do domu. Jednak podobne myśli o zrobieniu publicznie czegoś głupiego zaczynają przychodzić mu do głowy za każdym razem gdy wychodzi z domu. Zesrać się na środku ulicy, potarzać się na chodniku, na ważnej konferencji klepnąć szefa w tyłek... tego typu myśli są dla Donalda taką udręką, że postanawia rzucić pracę, wrócić do rodziców i w ogóle nie wychodzić z domu, by zapobiec tym wszystkim okropnym rzeczom które mogłyby się wydarzyć. Piotrek przeczytał w internecie, że według Freuda przyczyną iluś tam przypadków samobójstw jest nie chroniczna depresja, a jednorazowy impuls w stylu «a może by tak rzucić to wszystko w cholerę i skoczyć z tego mostu?».Piotrek zaczyna bać się, że jego też taki impuls zabije i nagle uświadamia sobie ile jest wokół niego doskonałych okazji do popełnienia samobójstwa. Przejeżdżający tramwaj? Wystarczy krok. Otwarte okno? Przecież to takie łatwe. Wisła pod mostem? Żaden problem. A może by wjechać na przeciwny pas i zderzyć się z tirem jadącym z naprzeciwka? Piotrek zaczyna tak bardzo bać się samobójstwa, że całe swoje życie podporządkowuje unikaniu znalezienia się w podobnie ryzykownej sytuacji. Namawia też żonę, z którą mieszka na ósmym piętrze wieżowca by przeprowadzili się na parter, bo nie można przecież codziennie ryzykować życiem. Asia leży z siostrą na polance i patrzy w gwiazdy. Nagle zauważa, że ta najjaśniejsza ma jeden promień jakby dłuższy. Pyta się więc siostry, czy ta też to widzi. Siostra odpowiada ze nie, co u Asi wywołuje niepokój. Siostra zmienia temat rozmowy, ale Asia nie może przestać myśleć o tej gwieździe i co chwila zerka na nią, analizując czy jej się wydaje z tym dłuższym ramieniem czy nie. W domu nie może wytrzymać i zadaje rodzicom to samo pytanie, co siostrze - tata odpowiada «no w sumie», a mama, że Asia sobie głupoty wymyśla. Te słowa dla Asi są wstrząsem. Pojawia się myśl «a co, jeśli ja jestem szalona i widzę rzeczy, których nie ma?». To pytanie i wspomniana gwiazda zaczynają ją dręczyć, a Asia w poszukiwaniu potwierdzenia że wszystko jest z nią ok, zaczyna dyskretnie wypytywać ludzi na temat tego, co widzą w tej gwieździe. Po jakimś czasie Asia tak boi się, że jest szalona, że codziennie przed snem analizuje dźwięki które słyszy w poszukiwaniu «głosów» i uważnie obserwuje cienie na ścianie, a każdy niezidentyfikowany dźwięk/ruch bierze za omamy słuchowe/wzrokowe i dowód na to, że oto spełnia się jej największy koszmar - ma psychozę, schizofrenię paranoidalną czy też inną, groźnie i nieuleczalnie brzmiącą chorobę psychiczną. Co jeszcze charakteryzuje osoby z nerwicą? To, że zwykle doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak dziwne jest ich zachowanie i jak głupie są obsesje (czasem do tego stopnia, że wstyd jest się do nich komukolwiek przyznać). Są świadomi tego, co robią i często sama ta świadomość własnego zachowania (kompulsje) jest dla nich źródłem cierpienia. Inną cechą tego zaburzenia jest wyraźna egodystoniczność natręctw myślowych, czyli treść myśli jest silnie odczuwana jako niezgodna zarówno z wyznawanym wewnętrznym systemem wartości jak i normami moralnymi. A teraz - skąd właściwie się to wszystko bierze i czy można się tym zarazić? Po pierwsze należy zadać sobie pytanie czy nerwica jest w ogóle chorobą psychiczną, czymś wrodzonym i nieuniknionym. W cięższych przypadkach może być rzeczywiście trudno odróżnić ją od schizofrenii/psychozy, nie oznaczato jednak, że dotknięty nią człowiekjest skazany na dożywotnie przyjmowanie leków psychotropowych. W leczeniu nerwic dużą skutecznością wykazały się psychoterapie, na przykład ekspozycyjna (polegająca na wystawieniu pacjenta na bezpośredni kontakt z zagrożeniem, np. poprzez zmuszenie go do babrania się w błocie jeśli boi się zarazków), czy poznawczo-behawioralna. I tutaj przechodzimy do pytania, skąd właściwie biorą się te nerwice? Wiele wskazuje na to, że pośrednią przyczyną ich powstawania są wspomniane wcześniej nieuświadomione konflikty wewnętrzne, które swoje źródło mają w traumatycznych przeżyciach z dzieciństwa i relacjach z rodzicami. Pierwsze objawy pojawiają się zwykle przed dwudziestym rokiem życia, a przypadki ich rozwoju w późnym życiu dorosłym są raczej niespotykane. Warto też dodać, że nerwice nie są jedynymi zaburzeniami, które mogą się w ten sposób rozwinąć — podobna droga może prowadzić do wszelkich zaburzeń osobowości, z psychopatią włącznie. Nie jest oczywiście tak, że każde dziecko, które nie może się dogadać z rodzicami skończy w psychiatryku. Nie jest też jednak tak, że dziecku, które żyje w trudnej sytuacji rodzinnej „nic się nie stanie”. Problem polega na tym, że często rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, że z punktu widzenia dziecka dana sytuacja może wyglądać zupełnie inaczej niż z punktu widzenia rodzica, a często w ogóle sam rodzic nie jest świadom własnych problemów, które wprowadza do relacji z dzieckiem. Zagrożeniem dla zdrowia psychicznego dziecka może być zarówno apodyktyczny, konfliktowy rodzic stawiający dziecku wysokie wymagania i wychowujący je wyłącznie „twardą ręką”, jak i taki, który nie radzi sobie ze sobą i praktycznie składa swoją odpowiedzialność na barki dziecka. Nie są to jakieś niespotykane, skrajnie patologiczne przypadki, zdarzają się one nawet w zupełnie „porządnych” rodzinach i dlatego warto wiedzieć, że co wrażliwsze dziecko wcale nie musi przeżyć niewyobrażalnej dla dorosłego tragedii lub żyć na terenach wojennych, by znaleźć się w „grupie ryzyka”. Wszystkim zainteresowanym tematem konfliktów wewnętrznych i pułapek psychologicznych polecam książkę „Program zmiany sposobu życia” autorstwa Jeffreya E. Young i Janet S. Klosko. I na koniec — same zaburzenia nerwicowe są w dużej mierze wyleczalne, nie jest jednak tak, że samo pozbycie się obsesji i kompulsji to szczęśliwe zakończenie. Z własnego doświadczenia powiem, że opanowanie ich nie jest właściwie aż takie trudne - natomiast pod każdym zaburzeniem kryje się człowiek z głęboko zakorzenionymi problemami, które muszą zostać uświadomione i rozwiązane. Terapia zazwyczaj trwa wiele lat i w praktyce polega na tym, że musisz nauczyć się żyć na nowo, w zupełnie inny sposób. Trzeba też liczyć się z tym, że zawsze pozostanie się znacznie bardziej podatnym na stres niż inni ludzie i że względu na to raczej nie należy pchać się na wojny, a każde silnie stresujące przeżycie może odbić się na zdrowiu. PS Ten tekst został napisany nie tylko w ramach uświadamiającej ciekawostki. Być może wśród was, bojowników, waszych bliskich lub dzieci znajdzie się ktoś, kto przeżywa coś takiego i umiera ze strachu, nie wiedząc co to jest. Świadomość, że nie jest się w tym samemu jak palec, że są inni ludzie, którzy to przeżyli i że jak najbardziej da się to wszystko ogarnąć, pomogła mi zrobić pierwszy krok w stronę zmierzenia się z zaburzeniem, dlatego liczę na to, że dla kogoś ten tekst stanie się początkiem. źródła: 1 2 3 4
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi