9 rano w sobotę. Stoję w warzywniaku. Przede mną paniusia zakupy robi... cebulę chce. Pani Sprzedająca pyta, czy dymkę młodą, czy młodą cebulę. Baba mówi, że cebulę. I tak ze dwie minuty jak w czeskim filmie. W końcu wybrała. JEDNĄ cebulę. No ale nie koniec filmu, bo pyta:
- Ma Pani maliny? (zważywszy, że maliny stoją tak wystawione, że trudno nie zauważyć, ale no ok, spoko, może niedowidzi)
- Tak. Przed Panią jak Pani widzi (już nieco podkurwiona Pani Sprzedająca).
- A ONE SĄ DZISIEJSZE?
- TAK! RANIUTKO ZRYWAŁAM! ROSA JESZCZE BYŁA! ZIEMNIACZKÓW MŁODYCH Z DZISIAJ PANI NIE CHCE? MĄŻ UKOPAŁ!!!
- Ma Pani maliny? (zważywszy, że maliny stoją tak wystawione, że trudno nie zauważyć, ale no ok, spoko, może niedowidzi)
- Tak. Przed Panią jak Pani widzi (już nieco podkurwiona Pani Sprzedająca).
- A ONE SĄ DZISIEJSZE?
- TAK! RANIUTKO ZRYWAŁAM! ROSA JESZCZE BYŁA! ZIEMNIACZKÓW MŁODYCH Z DZISIAJ PANI NIE CHCE? MĄŻ UKOPAŁ!!!
Ostatnio edytowany:
2016-06-25 09:45:54
--