Hmm, w sumie mi nie chodzi o to, żeby całkowicie zabrać parlamentarzystom władze.
Chodzi o to by bardziej ją ograniczyć.
Na przykład:
- wszelkie zmiany konstytucji muszą przejść przez na samym końcu przez referendum,
- możliwość odwołania posła/senatora ze swojego okręgu (tak jak to jest z prezydentami miast).
- w przypadku wyborów (samorządowych, parlamentarnych, prezydenckich) przy okazji (btw. niższy koszt) odbywałoby się referendum podczas którego obywatele mogliby się wypowiedzieć w sprawach związanych z pojęciami ogólnie rzecz biorąc światopoglądowymi. Czyli: aborcja/eutanazja/małżeństwa jednopłciowe itd. Czyli ogólnie te rzeczy którymi politycy moim zdaniem nie powinni się zajmować (powinni skupić się na finansach, gospodarce, budżecie, polityce międzynarodowej i tym wszystkim o czym przeciętny Kowalski ma niewielkie pojęcie)
Ostatnio edytowany:
2016-12-17 15:14:17
--
Polska w ruinie to nie była diagnoza.
To była obietnica wyborcza.