W dawnych, słusznie minionych czasach mawiało się, że nam się ciągle poprawia. W roku ubiegłym nie pojechaliśmy na wakacje do NRD, ale za to w bieżącym nie pojedziemy aż do Jugosławii.
Kto by pomyślał, że dożyjemy takich wspaniałych czasów, w których wystarczy raptem dwuletni dochód emeryta lub rencisty by pojechać w każdy wymarzony zakątek globu?
Jako dziecko rozczytywałem się w książkach o podróżach do egzotycznych miejsc i krajów. Nie zabrakło w tych lekturach miejsca również dla Acapulco.
A jest to przedziwne miejsce, które zrobiło światową karierę trochę ... niechcąco.
Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku prowincjonalne miasteczko portowe w Meksyku.
Ktoś kto tam trafił przysyłał takie mniej więcej pocztówki.
Z czasem zaczęli się tam pojawiać turyści z północy, ale turyści specyficzni – wędkarze.
Wielkie ryby występujące w przybrzeżnych wodach dawały okazje do zrobienia sobie takich fotek. Rasowy wędkarz nie przepuści takiej okazji.
Olbrzymie latające ryby to imponujące tło do fotografii
Poza tym było to typowe meksykańskie miasteczko.
Ponieważ jednak turystów przybywało, wzniesiono dla nich pierwszy wielki hotel, „Casablanca“
Interes turystyczny opłacał się , więc zaczęto szukać dodatkowych atrakcji by przyciągnąć większą liczbę odwiedzających. Atrakcja okazały się brzegi zatoki, skaliste klify, o które ocean rozbijał wielkie fale. Spieniona woda w ciasnych, klinowatych zatoczkach podnosiła się w czasie przypływu nawet o kilka metrów. By pomóc w podziwianiu żywiołu, zbudowano specjalny taras widokowy.
I właśnie ta mała zatoczka, Quebrada, stała się miejscem, które zadecydowało o karierze miasta. Na jej skałach młodzi rybacy od dawien dawna ćwiczyli swą odwagę skacząc do spienionej wody. Robili to dla własnej satysfakcji, dla podziwu miejscowych senioritas,
Można rzec – dla sportu. Nikt nie przewidział, że turyści chcący zobaczyć niezwykle skoki zaczną płacić za tę frajdę ku zdumieniu miejscowej ludności.
Skoczkowie przeszli więc na zawodowstwo a atrakcja jaka stanowili stawała się coraz słynniejsza w świecie.
W latach 60-tych XX w. Acapulco było jednym z najmodniejszych miejsc wypoczynku dla klasy średniej w Stanach,
Wabiły ją barwne plakaty
Tak wygladało wówczas nocą
Modernizacji uległ taras widokowy nad zatoczką.
Dziś miasto wygląda już tak
Wiele się zmieniło, wiele się dzieje. Jednak główna atrakcja wciąż pozostają skoczkowie.
Wyjście z wody też nie jest najłatwiejsze.
Skoczkowie ryzykują życiem. Trudność skoku polega na tym, że trzeba dobrze odbić się od skały gdyż pionowe spadanie jest gwarancją rozbicia się o klif a kiedy już będzie się w wodzie, należy bronić się przed falą, która może uderzyć człowiekiem o kamienie. Fala wpada do ciasnej zatoczki, odbija się na końcu od skał i wracając napotyka na kolejna wpadającą. Stąd wielkie spiętrzenia i trudność w ocenie z jaką siłą i w jakim kierunku będzie niosła znajdującego się w odzie człowieka. Trzeba znać te wody od dziecka by zaryzykować skok.
Znak czasów – dziewczyna skoczek. Jedna z nielicznych.
Skoki parami
Skoczkowie wypracowali cały rytuał widowiska, który zaczyna się od modlitwy w specjalnie w tym celu wzniesionych kapliczkach.
Najwięksi ryzykanci skaczą także nocą
Dziś Acapulco szczyci się nowymi hotelami
Wielkoszlemowym turniejem tenisowym i festiwalem rockowym
Basenami, w których pływającym towarzyszą delfiny
Ale to wszystko byłoby tylko jeszcze jednym miejscem rozrywki jakich wiele gdyby nie oni
Niektórzy miejscowi pytani o skoczków mówią tajemniczym szeptem, że ich coś ciągnie w otchłań. Cóż takiego?
Podobno na dnie zatoczki miewają oni bardzo ciekawe spotkania.
Życzę udanych wakacji J
Kto by pomyślał, że dożyjemy takich wspaniałych czasów, w których wystarczy raptem dwuletni dochód emeryta lub rencisty by pojechać w każdy wymarzony zakątek globu?
Jako dziecko rozczytywałem się w książkach o podróżach do egzotycznych miejsc i krajów. Nie zabrakło w tych lekturach miejsca również dla Acapulco.
A jest to przedziwne miejsce, które zrobiło światową karierę trochę ... niechcąco.
Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku prowincjonalne miasteczko portowe w Meksyku.
Ktoś kto tam trafił przysyłał takie mniej więcej pocztówki.
Z czasem zaczęli się tam pojawiać turyści z północy, ale turyści specyficzni – wędkarze.
Wielkie ryby występujące w przybrzeżnych wodach dawały okazje do zrobienia sobie takich fotek. Rasowy wędkarz nie przepuści takiej okazji.
Olbrzymie latające ryby to imponujące tło do fotografii
Poza tym było to typowe meksykańskie miasteczko.
Ponieważ jednak turystów przybywało, wzniesiono dla nich pierwszy wielki hotel, „Casablanca“
Interes turystyczny opłacał się , więc zaczęto szukać dodatkowych atrakcji by przyciągnąć większą liczbę odwiedzających. Atrakcja okazały się brzegi zatoki, skaliste klify, o które ocean rozbijał wielkie fale. Spieniona woda w ciasnych, klinowatych zatoczkach podnosiła się w czasie przypływu nawet o kilka metrów. By pomóc w podziwianiu żywiołu, zbudowano specjalny taras widokowy.
I właśnie ta mała zatoczka, Quebrada, stała się miejscem, które zadecydowało o karierze miasta. Na jej skałach młodzi rybacy od dawien dawna ćwiczyli swą odwagę skacząc do spienionej wody. Robili to dla własnej satysfakcji, dla podziwu miejscowych senioritas,
Można rzec – dla sportu. Nikt nie przewidział, że turyści chcący zobaczyć niezwykle skoki zaczną płacić za tę frajdę ku zdumieniu miejscowej ludności.
Skoczkowie przeszli więc na zawodowstwo a atrakcja jaka stanowili stawała się coraz słynniejsza w świecie.
W latach 60-tych XX w. Acapulco było jednym z najmodniejszych miejsc wypoczynku dla klasy średniej w Stanach,
Wabiły ją barwne plakaty
Tak wygladało wówczas nocą
Modernizacji uległ taras widokowy nad zatoczką.
Dziś miasto wygląda już tak
Wiele się zmieniło, wiele się dzieje. Jednak główna atrakcja wciąż pozostają skoczkowie.
Wyjście z wody też nie jest najłatwiejsze.
Skoczkowie ryzykują życiem. Trudność skoku polega na tym, że trzeba dobrze odbić się od skały gdyż pionowe spadanie jest gwarancją rozbicia się o klif a kiedy już będzie się w wodzie, należy bronić się przed falą, która może uderzyć człowiekiem o kamienie. Fala wpada do ciasnej zatoczki, odbija się na końcu od skał i wracając napotyka na kolejna wpadającą. Stąd wielkie spiętrzenia i trudność w ocenie z jaką siłą i w jakim kierunku będzie niosła znajdującego się w odzie człowieka. Trzeba znać te wody od dziecka by zaryzykować skok.
Znak czasów – dziewczyna skoczek. Jedna z nielicznych.
Skoki parami
Skoczkowie wypracowali cały rytuał widowiska, który zaczyna się od modlitwy w specjalnie w tym celu wzniesionych kapliczkach.
Najwięksi ryzykanci skaczą także nocą
Dziś Acapulco szczyci się nowymi hotelami
Wielkoszlemowym turniejem tenisowym i festiwalem rockowym
Basenami, w których pływającym towarzyszą delfiny
Ale to wszystko byłoby tylko jeszcze jednym miejscem rozrywki jakich wiele gdyby nie oni
Niektórzy miejscowi pytani o skoczków mówią tajemniczym szeptem, że ich coś ciągnie w otchłań. Cóż takiego?
Podobno na dnie zatoczki miewają oni bardzo ciekawe spotkania.
Życzę udanych wakacji J
--
Podpisz=pomóż! https://ratujmyhematologie.pl/