Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Kawały Mięsne > Bajeczka taka... Uprzedzam: długie! Literofobów uprasza się o niewchodzenie…
specmaniek
specmaniek - Superbojownik · 5 lat temu
Opowiem wam starą włoską historię, którą właśnie sam wymyśliłem. Traktuje ona o powstaniu dania narodowego, do którego powstania walnie przyłożył rękę nasz rodak, Niejaki Marian zwany Kartoflem, z powodu zamiłowania do dań ziemniaczanych.

Wałęsał się nasz Marian po świecie, bo natura jego nie pozwalała usiedzieć na jednym miejscu zbyt długo. Dotarł kiedyś do włoskich Alp, gdzie najpierw oniemiał z zachwytu, a gdy głos odzyskał, jęknął nabożnie:
- O kurwasz! Jak tu pięknie jest!
Podziwiał lesiste zbocza zwieńczone ośnieżonymi, kamienistymi szczytami. Śliczne domki, przyklejone do tychże zboczy jak strupy. Kontrasty kolorów, zapachy i dźwięki. Pochylił głowę przed majestatem patrzącym obojętnie na niego i poczuł się malutki, ale zarazem dumny, że może być częścią tak wspaniałego świata.

Setki myśli i sprzecznych decyzji kotłowało się w biednym Marianie, aż w końcu postawił wszystko na jedną monetę.
- Jeśli są tu ziemniaki, to zostaję!

Pałętał się od domu do domu ucząc się języka i pracując u chłopów. Szukał. Próbował wszystkiego, co włoskie chłopstwo uprawiało, ale nie znalazł nikogo, kto uprawiałby chociaż małe poletko ziemniaków.
Siedział sobie zadumany i smutnie pogryzając szparaga ujrzał nagle cud. Ujrzał JĄ! Piękna, zwiewna, uśmiechnięta z oczamy błyszczącemi i z torbą płócienną. Z torbą, z której wypadł ziemniak...
Pociemniało mu w oczach, jakby go piorun oslepił. Sam już nie wiedział, czy to od glancu jej urody, czy sprawiła to niepozorna szara kulka tak wytęskniona. Chyba wszystko naraz tak go jebło.
Zerwał się i podniósłszy tkliwie ziemniaczka, podał go pięknej dziewczynie. Ona, zrazu wystraszona, ciekawiej spojrzała na dziwnego osobnika, tak bardzo różniacego się od jej pobratymców. Nadmienić trzeba bowiem, że lata spożywania tysięcy potraw z miliona ziemniaków pozostawiły na Marianie trwałe ślady. Brzuszek, a rzekłbym nawet "brzuszysko", pucołowate policzki... no ogólnie tłustość taka wszędzie. Bo jak wiadomo, ziemniaki lubią towarzystwo przeróżnych swarków, cebulów i smalców. Do tego cera jaśniejsza, bo nawet wędrówwki w słońcu, kurzu i deszczu, nie były w stanie przyciemnić słowiańskiej urody.
Zachwyceni sobą i złączeni trzymanym w dłoniach ziemniaczkiem, trwali tak dłuższą chwilę. W końcu Marian ośmielony ciepłem jej opuszków i przyjaznym usmiechem, wystękał łamanym włoskim:
- Bandziorno, bella koza. Nazywam się Marian Kartofel
- Nitta. Jestem Nitta - odpowiedziała - Witaj, dziwny przybyszu!
Po czym pokazała palcem na mieszkalny strup przyklejony do góry olbrzymiej, który był jej domem.
- Wątła bidulka jestem, a ziemniaki ciężkie. Pomóż mi je zanieść. - poprosiła
Spojrzał Marian w górę i charakter w nogach zaczął tracić.
- Będzie jakieś tysiącpińcet metrów, kurwaszjegomać! - zaklął w duchu.

Tłustemu po górach źle się chodzi, ale wizja obiadu z ziemniakami i ta cudna dziewuszkapokonały wątpliwosci i dodały animuszu piętom. Tachał te ziemniory na górzysko na oślep, prowadzony tylko zapachem pieknej Nitty. Pot bowiem zalewał mu oczy a tłuszcz, tak skrzętnie gromadzony od lat, wytapiał się z boków i brzucha. Padł chłop jak nieżywy przed progiem i dyszał, jak skacowany pijaczyna na widok zimnej butelki piwa. Nitta przyniosła mu szklankę z jakąś przezroczystą cieczą i wlała kilka kropel do zziajanej gęby. Mariana jakby grom z jasnego nieba strzelił! Zerwał się i odebrawszy szklankę dziewczynie, wychylił ją duszkiem i z rozkoszą osunął się znowu na ziemię.
- Bimber! Prawdziwy bimber! - szeptał zachwycony
- To grappa - powiedziała rozbawiona Nitta - Mój ojciec sam ją robił. Zostawił mi tego spory zapas i aparaturę do produkcji.
Marian był w siódmym niebie. Piękna dziewczyna, ziemniaki i bimber.
- Czym zasłużyłem na tyle szczęścia? - Zapytał sam siebie, wciąż nie wierząc, że to nie sen.

Nietrudno się domyśleć, że zamieszkali razem. Nitta uczyła pisać i czytać dzieciaki z okolicznych wiosek, a Marian zajął się uprawa ziemniaków i pędzeniem grappy.
Nitta nie była lubiana przez sąsiadów. Mieli ją za dziwaczkę, ponieważ lubiła okrągłe rzeczy. Praktyczni wieśniacy mieszkający w górach, mają uraz do wszystkiego co okrągłe jest, lub kuliste. No przecież jak coś się stoczy z góry, to przepadło na wieki! Byli zbyt ubodzy, żeby narażać się na stratę dobytku. Dlatego też otaczają ich rzeczy kanciaste, płaskie, stabilne.
Wiemy juz zatem, dlaczego Nitta zakochała się w Marianie. Jego kulkowata osoba urzekła ją natychmiast!

Minął rok. Pieczołowicie uprawiane poletko wydało pierwsze plony. Za kilka butelek grappy Marian wycyganił od sąsiada kawał świńskiej łopatki i słoniny. Szykował się do pewnego wydarzenia od długiego czasu i w końcu mógł spełnić marzenie. Zrobi swojej ukochanej najwspanialszą potrawę, którą chciał sie odwdzięczyć za jej dobre serce.
Pyzy z mięsem, okraszone skwarkami ze słoniny, cebulką i tłuszczem.

Zrobił w kawałku blachy dziurki, starł na tym ziemniaki, potem poszatkował drobno łopatkę i uformował piękne, nadziane mięchem pyzy. Pokroił słoninę z cebulą i czekał na panią swego serca, która w pocie i trudzie zapinała kaganiec oświaty na pyskach małych italiańców.
Przyszła w końcu. Kiedy ujrzała pięknie nakryty stół, buteleczke schłodzonej grappy, której szklaneczkę tak bardzo lubiła wypić po całym dniu nauczania odpornych na wiedzę bachorków, rzuciła się uszczęśliwiona Marianowi na szyję. On ucałował ją soczyście, uniósł i zakręcił dookoła siebie. Nitta miała przecudne, zgrabne i długie nogi, które właśnie grzmotnęły w stół. Stół stał blisko okna, talerze podskoczyły i kluchy, jedna za drugą wyturlały się przez owo okno na oczach oniemiałych kochanków.
Pooooooszły wpizdu półtora kilometra w dół i szukaj teraz pyz w górach i dolinach, psiakrew!
Zapłakała biedna Nitta, nie wiadomo, czy z bólu w kostkach którymi jebła w stół, czy z żalu za żarciem przecudnym. Marianowi zaś, przypomniały się wszystkie polskie przekleństwa i klął równiótką godzinę popijając grappę, coby mu w gardle nie zaschło. W końcu spity zasnął.

Obudziły go hałasy. Nitta, której gotowanie bardzo nie wychodziło, krzątała się dosyć głosno przy kuchni. Patrzył zdumiony spod półprzymkniętych powiek, jak jego Skarbuś z zapamiętaniem smaży, kroi, szasta, chlasta i gniecie. Ale zaraz... Co ona gniecie? Z resztek startych ziemniaków, mąki, wody i przypraw, ulepiła wielką kulę i patrzyła na nią z dumą.
- Co Ty taam robisz, najdroższa? - Spytał w końcu całkowicie już rozbudzony Marian.
- Straciliśmy wczoraj dużo pyz. Nie umiem robić takich ładnych jak Twoje, więc zrobiłam jedną dużą. Mięso i warzywa podam osobno. - odpowiedziała - Wstawaj leniu! Zaraz bedziemy jeść, jak tylko ją ugotuję!
Rozczulony Marian wstał, podszedł do Nitty i obiąwszy ją od tyłu, ucałował w pochylony kark.
Zapomniał, skacowany dureń, że to jej bardzo wrażliwe miejsce. Nitta zaskoczona wrzasnęła i machnęła rękoma, żeby się od niego opędzić. Oczywiście wszystko z kuchni piznęło na podłogę!
Najpierw spadła klucha okragła, kragłość swą tracąc po zetknięciu z podłogą. Na nią spadło mięso z patelni i na końcu doszybowała sałata i pomidory, tworząc kolorową masę.
Marian dosytał napadu histerycznego śmiechu widząc kolejną katastrofę.
- Patrz! Piźnięta pyza! Hahahahaha! - darł się jak opętany po polsku.
- Piś..pyź..nienta pyza?- pultała się Nitta
- Piźnięta pyza! Hahaaahahhaaahaa! - darł się dalej Marian
- Pizza?


Nie mogę poprawić akapitów. Na podglądzie wszystko jest ok
Ostatnio edytowany: 2018-05-29 21:43:07

--
Jako człowiek oblatany w najlepszych towarzystwach, z ukończoną szkołą tańców nowoczesnych i figurowych, zawsze robię wszystko a propos i wytrzymuję najcięższe nawet artykuła salonowego kodeksu karnego. Ale o wiele mnie kto niemożebnie podgrymasza, łobuz się robie i z samem sobą wytrzymać mnie trudno.

pies_kaflowy
pies_kaflowy - Bęcwał Dnia · 5 lat temu

A "glanc jej urody" brzmi przepysznie.

--

specmaniek
specmaniek - Superbojownik · 5 lat temu
:pies_kaflowy To tekst z 'Panienki z okienka' ;)

--
Jako człowiek oblatany w najlepszych towarzystwach, z ukończoną szkołą tańców nowoczesnych i figurowych, zawsze robię wszystko a propos i wytrzymuję najcięższe nawet artykuła salonowego kodeksu karnego. Ale o wiele mnie kto niemożebnie podgrymasza, łobuz się robie i z samem sobą wytrzymać mnie trudno.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 5 lat temu

:maniuś, coś ty z tą edycją wykombinował, a? Tu się nie ma co oszukiwać , jedyne co jakkolwiek może posłużyć, to kończenie akapitu enterem. Najwygodniej pisać w edytorze w formie wyjustowanej. A jak już przewalisz tekst tutaj, wystarczą niewielkie poprawki i jest dosyć czytelnie

*wyjustowanie oczywiście też szlag trafia, ale da się w miarę zachowywać akapity
Ostatnio edytowany: 2018-05-29 22:35:03

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Wathgurth
Wathgurth - Potworny Rymarz · 5 lat temu
A, to tak powstała piźnięta pyza...

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
kms2xkms - Superbojownik · 5 lat temu
Można cóś skrócić cos uzupełnic i przerobić, a nie pisać rzeczy, powiedzmy sprzecznych z wiedzą ogólną.
"...ale nie znalazł nikogo, kto uprawiałby chociaż małe poletko ziemniaków"

Otóż Alpy, Włochy i Szwajcaria, a już szczególnie pogranicze szwajcarsko-włoskie to królestwo pyr, kartofli i zimniorów. W Szwajcarii zimniory z żółtym serem to była, i jest narodowa potrawa i podstawa diety. Przemysł kartoflany, chociaż nie wiedzieć czemu nie gorzelniczy, ale to dziwni ludzie, był podstawą alpekjskiej i szwajcarskiej gospodarki od średniowiecza aż do lat osiemdziesiątych.
We włoskiej części Alp było i jest podobnie, choć dodawali i dodają więcej pomidorów i ziół. W Alpach francuskich też podaje się zimniory gotowane w roztopionym serze i z dodatkiem ragout (czyli gulaszu z tego co akurat przebiegało w pobliżu)

--
Nie mówcie mi jak rzyć. Pilnujcie swoich.

brak avatara
Piznieta pyza wcale nie brzmi jak pitca.....


:Maniuś
Ostatnio edytowany: 2018-05-30 17:30:03

APC74
APC74 - Bojownik · 5 lat temu
"która w pocie i trudzie zapinała kaganiec oświaty na pyskach małych italiańców"
turlu turlu turlu (po podłodze z górki) ;)

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
MMPM - Bojownik · 5 lat temu
:kms2xkms
Ziemniaki w Europie w średniowieczu? Toś dojebał...

Sambojka
Sambojka - Skioskara · 5 lat temu
Maniej, pisz, że to inne universum, równoległe takie i nikt się nie doczepi
Ja się poparskałam kilka razy, wiec

--
Skiosku&Pokiosku

brak avatara
:mmpm wiesz, ze to fikcja?

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
kms2xkms - Superbojownik · 5 lat temu
:mmpm
1492 to umowna data zakończenia średniowiecza. We Florencji. Nie w Alpach. No dobra, mogłem napisać, że od zakończenia średniowiecza. Mea, kartofel jego nać, culpa.
Ostatnio edytowany: 2018-05-30 20:29:45

--
Nie mówcie mi jak rzyć. Pilnujcie swoich.

brak avatara
Musze sie przyznac, ze mialam nadzieje, ze ta kobieta od kartofli to bede ja.


oiko
oiko - Superbojowniczka · 5 lat temu
A juz myślałam, że się rozwiodą, kiedy Marian odkryje, że grappa to z winogron, a nie z zimniorów powstaje

P.S. Na prawdziwej pizzy ni mo mięsa mięsa Ale novella przednia
Ostatnio edytowany: 2018-05-31 01:43:46

--
https://www.facebook.com/lunaefragmenta/?ref=bookmarks

specmaniek
specmaniek - Superbojownik · 5 lat temu
:oiko Marian wiedział z czego jest grappa ;) Z pierwotnej wersji wyciąłem opis winnic, bo niewiele do historii wnosiły, a wydłużały ją tylko. Nie przemyślałem następstw i wyszedł babol

--
Jako człowiek oblatany w najlepszych towarzystwach, z ukończoną szkołą tańców nowoczesnych i figurowych, zawsze robię wszystko a propos i wytrzymuję najcięższe nawet artykuła salonowego kodeksu karnego. Ale o wiele mnie kto niemożebnie podgrymasza, łobuz się robie i z samem sobą wytrzymać mnie trudno.

The_Who
The_Who - Superbojowniczka · 5 lat temu
:specmaniek Tylko w cieście na pizzę nie ma ziemniaków ;)

gen_Italia
gen_Italia - Amator trójkątów · 5 lat temu
:specmaniek nie żebym się czepiał, ale trzy czwarte tego co napisałeś niewiele wnosi do historii

--
Forum > Kawały Mięsne > Bajeczka taka... Uprzedzam: długie! Literofobów uprasza się o niewchodzenie…
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj