Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
DESKOROLKAZamierzchłe czasy podstawówki, lat temu chyba pechowe 13, przechodziłem fascynację deskorolkami. Wszyscy z bloku jeździli, to czemu ja nie miałbym spróbować? Kilka przejazdów "na stojaka" zakończyło się mniej lub bardziej bolesnymi upadkami, więc postanowiłem trenować jazdę na kolanie. Frajdę taka jazda sprawiała mi wielką, więc pewnego pięknego popołudnia pożyczyłem od kolegi jego deskę i zacząłem śmigać wokół podwórka kiedy wszyscy już poszli do domu. W końcu moje oczy wypatrzyły leżący na chodniku kawałek cegły, a że ja ciekawskim dzieckiem byłem, zastanawiałem się czy deskorolka nad tym przejedzie. Noga zgięta w kolanie na desce, rękoma trzymam jej przód, drugą nogą nabieram prędkości aż w końcu nadszedł moment starcia z cegłą.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą